19 sierpnia 2024

Faceci? Fuj, fuj, ohyda, czyli "Girl, Goddess, Queen" Bea Fitzgerald

      Nie raz wspominałam na blogu, że przeczytałam książkę przez wpływ TikToka. I ta pozycja wpadła mi w ręce przez dokładnie ten sam powód. No bo książka na podstawie mitologii, a dokładniej Hades i Persefona?! Biorę! I to w ciemno!

      Mit, jaki znamy o Persefonie i Hadesie, to kłamstwo! To nie Hades ją porwał, lecz Persefona sama wskoczyła do jego królestwa, żądając ochrony przed Zeusem, który chciał boginię za żonę. Teraz musi urzeczywistnić swój plan, dzięki któremu świat bogów i ludzi nie będzie taki sam.

- Wiedziałam, że przekonasz go do współpracy. Jak tego dokonałaś? - dopytuje Styks.
- On twierdzi, że nieodpowiednio się obchodziłam z jego zwojami.
- Właśnie tak. Nadal jestem wściekły - mówi Hades.
      To jest kolejna książka z serii “rzuciłabym o ścianę, ale szkoda mi telefonu”. Jeszcze początek dał mi nadzieję, że to może być coś dobrego, że dostaniemy silną kobieca postać i równego jej mężczyznę, że stworzą mocarną parę, która zawładnie światem. A dostałam Mary-Sue i Ciamajdę w feminazistowskim klimacie. O jeżu z jabłuszkiem na pleckach, za jakie grzechy to zostało wydane? Sam pomysł na fabułę był naprawdę dobry, ale to zmarnowany potencjał. W pewnym momencie mamy narzucony światopogląd bez żadnych wyjątków. A mianowicie, mężczyźni są źli. Wszyscy. No, może oprócz Hadesa, ale on lubi “kobiece” sprawy, nie zachowuje się jak typowy facet, więc jest ok. Serio? Ale serio?! Nie znalazł się tutaj żaden mężczyzna, czy to bóg, czy ktoś inny, który by został przedstawiony jako “stereotypowy” facet i był dobry. Nie. Bo każdy facet chce rządzić, chce panować nad kobietą, ma płeć piękną za słabą i nieudolną. Nie ma wyjątków. Bo nie. Znaczy, że co, że świat jest zero-jedynkowy? Faceci źli, okropni, a babki te dobre? Znaczy nie, tu też autorka jechała po kobietach, a dokładniej po tych, które zgadzały się na takie traktowanie przez facetów. Jeśli się nie sprzeciwiały, nie należał się im szacunek. Bo czemu? Przecież nie walczą o prawa kobiet. A nie przyszło jej do głowy, że są mężczyźni potężniejsi od kobiet i bunt czasami nie ma sensu? Że wtedy trzeba mieć “Plan B”, albo jakikolwiek plan, by się buntować, a nie na chama, na konia i dzidami ich? No najwidoczniej nie. Borze zielony, szumiący za oknem, jak ja się wściekałam. Bo bazując na takim świecie fabuła nie może być dobrze poprowadzona.
     Doceniam fakt, że to Persefona gra tutaj pierwsze skrzypce i to z jej perspektywy została poprowadzona narracja, bym mogła poznać wszelkie motywy działania dziewczyny. Bo już na początku jest pokazana jako buntowniczka, która chce uniknąć swojego losu za wszelką cenę. No i spoko, tu zaczyna się jazda. Jest pościg, jest ucieczka, jest tajemniczy nieznajomy. I w momencie, kiedy Perfefcia wpada do Hadesa, zaczynają się schody. Na wierzch wychodzi Mary-Sue. Początkowa przebiegłość ustępuje byciu idealnym we wszystkim. WSZYSTKIM. No bo ona jest cudowna i umie wszystko. A jak nie umie, to zaraz się nauczy. Dajcie jej dwie strony.
      Miałam nadzieję na jakiś gorący romans, bo wiecie, Pan Podziemia i Bogini Kwiatów. Śmierć i Życie. Przeciwieństwa. To mogłoby wyjść niesamowicie. No nie wyszło. I to bardzo. Zamiast epickiego love story jest nastoletni romansik pomiędzy dorosłymi. Przypominam, Hades jest Panem Podziemia, który żyje trochę lat, który wygrał wojnę, Persefona sprzeciwiła się samemu Zeusowi, wydudkała Hadesa, zmusiła go do gościny. A zachowują się jak młodziki, którzy robią podśmiechujki ze słowa “seks”. Zamiast tego używają słów typu “no wiesz”, niczym gimnazjaliści. Znaczy teraz to uczniowie szkoły podstawowej. To było tak krępujące dla mnie, tak momentami żałosne… Zwłaszcza że cały ten romans polegał na dogryzaniu sobie, jak w większości książek. Kto się czubi ten się lubi - chyba autorzy za bardzo lubią to powiedzenie. A taki dorosły, dojrzały związek byłby czymś niesamowitym. To nie, nie będzie go, bo się nie sprzeda. W teorii można to zaliNajbardziej wkurzało mnie to, że wiele rzeczy zostało potraktowane po macoszemu, bez wgłębiania się w temat, co niszczyło cały odbiór.

- Kiedy je rozsiewałam, byłeś jeszcze po tamtej stronie wredości.
- Cóż, to nie był subtelny gest z twojej strony. Kwiatowy odpowiednik psa obsikującego swoje terytorium.
      Persefona to typowa Mary Sue. Panna idealna, której się udaje wszystko. Jest potężna, ale oczywiście o tym nie wie. Użycie mocy? Wystarczy, że spróbuje raz czy dwa, że się skupi i wszystko się uda! No bo po co dorastanie do mocy, po co treningi. Przecież dajmy jej jak najwięcej mocy, by mogła być głową rebelii! Jej główną cechą była irytacja. I nie to, że irytowała się często, ale była irytująca. I to do granic możliwości. Zachowywała się jak typowa nastolatka z buntem w głowie. Fakt, większośc życia spędziła na wysoie z dala od wszystkich, więc nie była obyta, a do tego była młoda, ale ona została przedstawiona jako młódka w ten bardziej negatywny sposób. Zdecydowanie nie polubiłam jej.
      Hadesowi ucięto za to jaja. Serio. Nie mam tego potężnego wojownika, który włada kraina umarłych, lecz ciamajdę, który siedzi w domu i zajmuje się “kobiecymi”, jak na tamte czasy, rzeczami. Ba, nawet nie skończył ogarniać do końca swoich ziem, bo nie wiedział jak. To co to za władca?! Taki, który czeka na wybawienie, tym razem pod postacią Persefci, która z miejsca wykona jego zadanie. Ale wracając do Hadesa, zdecydowanie nie zostanie moim mężem książkowym. Oj nie. On nawet nie lubi walczyć. Taki tam pacyfista. I w teorii to nie jest nic złego, ale w tym zestawieniu nie kupuję tego!
      Postacie drugoplanowe potrafią dopełnić historię. Jednak nie tutaj. W tym przypadku każda z nich jest jednej cechy. Faceci są źli. Kobiety są beznadziejne bądź spoko,w zależności czy się buntują, czy nie. Jest jedna postać kobieta stworzona na zasadzie “nie słucham rozkazów, jestem wredna dla każdego, nie lubię nikogo” i w sumie tyle postaci różnorodnych. Cała reszta jest mdła, płaska i po prostu mam wrażenie, że robią za statystów w tym dramacie.

Wiecznie to samo. Starać się, dbać o siebie, wstrzymywać oddech i milczeć. Być doskonałą, byle zyskać więcej opcji, zwiększyć swoje szanse na zdobycie w miarę znośnego małżonka.
A potem doskonalić się w doskonałości, byle ów małżonek nie przestał być w miarę znośny, kiedy już staniesz się jego własnością.
      “Girl, Goddess, Queen” robi nadzieję na naprawdę dobry retelling mitu i Hadesie i Persefonie. A potem zostawia nas na gołym lodzie z tanim, nastoletnim romansem, z Mary-Sue oraz bezjajowym-Hadesem, którzy nie tylko nie przyciągają mnie do siebie, a wręcz odpychają. Fabuła, jeśli tylko wstawić innych bohaterów, mogłaby się obronić, lecz w tym zestawieniu jest zmarnowanym potencjałem, który rani moje serce. Retelling mitu nie tyle nie wyszedł jak powinien, co w ogóle nie wyszedł.
Mam wrażenie, że przeczytałam inną wersję niż wszyscy, bo większość opinii jest pozytywna, a mi się w ogóle nie podobała. Przeczytałam całość, bo miałam nadzieję, że w pewnym momencie to się jednak naprostuje. Cóż, zmarnowałam całe popołudnie na to. Ale wy nie musicie, bo zdecydowanie NIE polecam.

  Tytuł: Girl, Goddess, Queen
  Autor: Bea Fitzgerald
  Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
  Wydawnictwo: Jaguar
  Liczba stron: 480
  Gatunek: fantastyka, romans, literatura młodzieżowa
  Rok wydania: 2023

0 komentarzy:

Prześlij komentarz