Bywa tak, że czasami nie mam pojęcia jak ugryźć książkę. Mam wyrobione zdanie, ale kompletnie nie wiem jak napisać recenzję, od czego zacząć, na czym się skupić. Po prostu nie wiem jak napisać. Dlatego też powstał pomysł, trochę skopiowany z bloga Mniej niż 100 słów. Tam autorka pisze recenzję do 100 słów, a ja bym chciała napisać o książce równe 12 zdań. Zawarłabym co najważniejsze, co mniej więcej bym chciała przekazać, a do tego nie miałabym tak wielkich problemów jak przy próbie napisania listu.
Na pierwszy rzut idzie "Angelfall" Susan Ee, który dostałam od Angie.
Tytuł: Angelfall
Seria (tom): Opowieść Penryn o końcu świata (1)
Autor: Susan Ee
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 316
Gatunek: fantastyka
Rok wydania: 2013
Podobał mi się początek, kiedy Penryn uratowała Raffego, pokazała się z tej dobrej strony, a jednocześnie dorosła przez porwanie jej siostry. Nie do końca pasowało mi szaleństwo matki, ale przyzwyczaiłam się, chociaż, nie ukrywam, czułam się tak, jakby autorka chciała pozbyć się wszystkich, by bohaterka mogła być sam na sam z aniołem. Od czasu chatki czułam się, jakby książka byłą pisana w stylu Igrzysk śmierci, nie było tej fantastyki, którą powinni odznaczać się aniołowie. Dopiero podczas akcji w gnieździe zaczęło mi się podobać, nie tylko sama atmosfera klubu z przeszłości, ale przede wszystkim eksperymenty, dziwactwa i dzieci. Tak bardzo nie spodobało mi się zakończenie! Oczekiwałam, nie wiem, więcej uczucia? Raffe powinien zostać z nią, nie wiem czemu, ale powinien, chociaż był pewien, że ona nie żyje.
Podoba mi się kreacja głównej bohaterki, tego, jak dorasta i zmienia się przez jakieś zdarzenie, a nie przez zachciankę autorki do posiadania bad girl jako bohaterki. Raffe był dla mnie zagadką, nie do końca ogarniałam o co mu chodzi, kiedy poczuł miętę do Penryn, ale polubiłabym go i mogłabym mu upiec dietetyczne ciasteczka. To, co się stało z siostrą zupełnie mnie zaskoczyło, byłam pewna, że umarła, a tu niespodzianka!
Mówiąc ogólnie, podobała mi się książka. Nie jest jakoś super genialna, ale posiada w sobie coś, co przyciąga i sprawia, że chcę sięgnąć po ciąg dalszy.
Powiem szczerze, że fajnie mi się to pisało. Nie musiałam lać wody, ani się rozwlekać, tylko zawarłam to, co mi siedziało w głowie. Częściej będę sięgać po tą formę, gdy będę miała problematyczną książkę!
Na pierwszy rzut idzie "Angelfall" Susan Ee, który dostałam od Angie.
Tytuł: Angelfall
Seria (tom): Opowieść Penryn o końcu świata (1)
Autor: Susan Ee
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 316
Gatunek: fantastyka
Rok wydania: 2013
Podobał mi się początek, kiedy Penryn uratowała Raffego, pokazała się z tej dobrej strony, a jednocześnie dorosła przez porwanie jej siostry. Nie do końca pasowało mi szaleństwo matki, ale przyzwyczaiłam się, chociaż, nie ukrywam, czułam się tak, jakby autorka chciała pozbyć się wszystkich, by bohaterka mogła być sam na sam z aniołem. Od czasu chatki czułam się, jakby książka byłą pisana w stylu Igrzysk śmierci, nie było tej fantastyki, którą powinni odznaczać się aniołowie. Dopiero podczas akcji w gnieździe zaczęło mi się podobać, nie tylko sama atmosfera klubu z przeszłości, ale przede wszystkim eksperymenty, dziwactwa i dzieci. Tak bardzo nie spodobało mi się zakończenie! Oczekiwałam, nie wiem, więcej uczucia? Raffe powinien zostać z nią, nie wiem czemu, ale powinien, chociaż był pewien, że ona nie żyje.
Podoba mi się kreacja głównej bohaterki, tego, jak dorasta i zmienia się przez jakieś zdarzenie, a nie przez zachciankę autorki do posiadania bad girl jako bohaterki. Raffe był dla mnie zagadką, nie do końca ogarniałam o co mu chodzi, kiedy poczuł miętę do Penryn, ale polubiłabym go i mogłabym mu upiec dietetyczne ciasteczka. To, co się stało z siostrą zupełnie mnie zaskoczyło, byłam pewna, że umarła, a tu niespodzianka!
Mówiąc ogólnie, podobała mi się książka. Nie jest jakoś super genialna, ale posiada w sobie coś, co przyciąga i sprawia, że chcę sięgnąć po ciąg dalszy.
Powiem szczerze, że fajnie mi się to pisało. Nie musiałam lać wody, ani się rozwlekać, tylko zawarłam to, co mi siedziało w głowie. Częściej będę sięgać po tą formę, gdy będę miała problematyczną książkę!