16 listopada 2023

Totalny zmieniacz podejścia, czyli "Nie-Poradnik Pasjonaty" Bartłomiej Sztobryn

Tytuł: Nie-Poradnik Pasjonaty
Autor: Bartłomiej Sztobryn
Wydawnictwo: Wydawnictwo K2A
Liczba stron: 272
Gatunek: poradnik
Rok wydania: 2023

      Wiele miłośników książek próbowało swoich sił w pisaniu. Niektórym się udało i wydało swoje książki, niektórzy publikują swoje prace w internecie, niektórzy piszą do szuflady, a niektórzy porzucili to. Ja należę do tej grupy, która jest w trakcie pisania i wręcz marzy o debiucie. Dlatego kiedy Bartek zaczął szukać recenzentów swojej nowej książki, nie mogłam się nie zgłosić! Dalej mam w głowie jego książkę “Zwiastunka”, dlatego wiedziałam od razu, że to też może być coś dobrego.


      Zazwyczaj jak ktoś piszę poradnik, daje jasne wskazówki co ma zrobić, jak podejść do sprawy, jak rozplanować, czy czego unikać. A tutaj? Jak sam tytuł wskazuje, to NIE-poradnik, dlatego nie doświadczymy tutaj tych konkretów. Można w skrócie opisać, ze to wspomnienia, doświadczenie i rozmyślania o pisaniu, które są naprawdę pomocne. Bo przecież każdy z nas jest inny, do każdego z nas trafiają inne argumenty czy rady, dlatego nie ma idealnej książki dla wszystkich. Jednak tutaj… To się może sprawdzić dla 99% ludzi. Bartek nie pisze “hej, rób tak i siak”, tylko “zastanów się, jak podchodzisz do tego? A czy to Ci pomaga? Spróbuj wziąć pod uwagę też to, a nóż widelec wiatrak się przyda”. To wszystko przeplatane jest przykładami, wspomnieniami, które pokazują, że te wszystkie pytania, tematy do zastanowienia się mają sens. Że pisanie to nie tylko czynność, ale przede wszystkim styl życia i to właśnie od analizy i układania swojego życia trzeba zacząć.

Nie wolno mi było dać za wygraną – tak sobie wmawiałem. Wstawałem o szóstej rano i pisałem. Odprowadzałem dzieciaka do przedszkola i pędziłem na pociąg, który wiózł mnie do pracy przez prawie całą Warszawę. Pisałem w pociągu. Podczas półgodzinnych przerw, zamiast iść na żarcie z kolegami, szybko pochłaniałem jedzenie z pudełka odgrzane w kuchence mikrofalowej, biegłem do szatni, sięgałem do swojej szafki, wyciągałem z niej laptopa, po czym siadałem na parapecie jak dzieciak z podstawówki i zabierałem się do pisania. W drodze powrotnej też pisałem w pociągu.
      Ale wróćmy do początku. Często jak się czyta lub ogląda wywiady z autorami dostajemy informację, że mieli oni wsparcie od rodziny, wszyscy im kibicowali, na spokojnie do tego podchodzili, mieli czas pomiędzy nauką albo pracą. Tutaj Bartek pokazuje całkowite przeciwieństwo. Opowiada jak jego życie dawało mu w dupę fizycznie i psychicznie, ile musiał poświęcić, żeby pisać. Niejednokrotnie wspomina, że zaniedbywał swoje życie, bo skupiał się na pisaniu i to potem wpłynęło na wszystko. I dla mnie naprawdę mocnym plusem jest to, że pokazał, iż pisanie nie zawsze jest tak łatwe i przyjemne jak mówią. Że czasami trzeba wielu rzeczy się wyrzec, czy zacisnąć zęby i przyjąć kopy w tyłek, żeby tylko ruszyć chociaż odrobinę do przodu. I przyznam się szczerze, daje to motywacyjnego kopa. Bo skoro jemu się udało założyć wydawnictwo i wydać swoje książki, to dlaczego mi nie? Pokazał wprost, że jest ciężko, że trzeba mocno pracować, przeorganizować nie tylko swoje życie, ale i głowę. Całą ta biograficzna część nie kończy się na wstępie. O nie, nie, nie. Po całej książce są rozsiane przytyki. anegdotki czy wspominki odnośnie życia Bartka, co daje taki… Rzeczywisty? Bliski? Charakter. Pokazuje. że to nie jest napompowana książka encyklopedyczna z zasadami dobrego pisania, tylko trochę jak pamiętniko-notes pisarza, który zapisuje tam wszystko, co może się przydać, razem z “dowodami”. Oj ile razy uśmiechałam się do siebie, mając w głowie “doskonale Cię rozumiem” czy też “przeszłam przez podobne”. To bardzo uczłowiecza autora i pokazuje, że każdy może się mylić, nawet osoba, która wydała więcej niż swój debiut!

Nie ma co się ociągać. Potrzebne ci będą powyginane noże, ofiary z nienarodzonych dzieci i inne rzeczy, które twoją babcię oraz proboszcza doprowadziłyby do zawału, a które tak często pokazywane są w horrorach. Co, naprawdę myślałeś, że teorie spiskowe to bujda? Że Illuminati nie istnieją, a Ziemia nie jest płaska? No to… MASZ RACJĘ!
      Jeśli chodzi o treść merytoryczną, powiem wprost. To nie jest poradnik. Nie jest i bardzo dobrze. To coś więcej. Nie ma podanych informacji na tacy jak co pisać, nie muszę siedzieć z otwartymi stronami i przeszukiwać akapitów, kiedy próbuję napisać swoją opowieść. Ta książka ma za zadanie postawić nam tyle pytań, byśmy zaczęli kwestionować samych siebie! Jak zazwyczaj siadam do książki i po prostu czytam ciągiem (o ile młoda mi pozwoli, o co ostatnio ciężko, bo weszła w wiek testowania granic swojego bezpieczeństwa), tak tutaj czytałam po kilka-kilkanaście stron, analizując nie tylko to, co przeczytałam, ale również analizując swoje życie i stosunek do pisania przez pryzmat tego, co przeczytałam. Nie potrafiłam przejść obok tych słów obojętnie! Wiecie, te pytania nie były zadawane chamsko wprost (dobra, niektóre tak, haha, ale czasami inaczej się nie dało), ale został one okraszone właśnie historiami czy wspominkami biograficznymi połączonymi z sarkastycznym komentarzem odnośnie otaczającej nas rzeczywistości i tego, co się w Polsce dzieje. Całość konkretnie wchodzi do głowy robiąc zamęt jak diabeł tasmański w zamkniętym pomieszczeniu.

Czy aby nie jest tak w prawdziwym życiu? Czy sportowiec nie trenuje codziennie tylko po to, by ten jeden raz dostać się na mistrzostwa i ten jeden raz wywalczyć złoty medal? Ile prób podjął wcześniej? Ile podejmie później? A co ze mną? Ile książek napiszę, zanim stworzę swoje opus magnum? No i kto będzie odpowiedzialny za stwierdzenie, które z moich dzieł jest największe?
     Z tego wszystkiego wyciągnęłam, nie wiem czy słuszny, czy też nie, jeden najgłówniejszy wniosek. Wiele zależy od tego, jak będziemy podchodzić do pisania. Bo tak, jak my będziemy je traktować. ono będzie traktować nas. Podejdziemy skupieni tylko na nim - będzie szło gładko, ale tak jak my ignorując wtedy nasze życie, pisanie również będzie nam w głowie siedziało, nie dając miejsca na inne sprawy. Jeśli zaś podejdziemy do tego zbyt lekko, pisanie będzie lekko traktować nas, uciekać, nie siedzieć nam w głowie, a co za tym idzie miną wieki zanim coś napiszemy. I tu trzeba wyrobić sobie złoty środek, tak jak już wspomniała, przewartościować życie i głowę.

Niestety, jeżeli uważasz, że twoje lęki i obawy odejdą ot tak, ponieważ niczym w książkach o małym czarodzieju użyliśmy zaklęcia ośmieszającego nasze wewnętrzne demony, to jesteś w totalnym błędzie. Nie jest tak lekko. Nigdy nie było i nigdy nie będzie.
     Książka jest napisana przyjemnym językiem, okraszona humorem i pływająca w morzu sarkazmu, a mimo to czytałam ją dość długo. Daje sporo do myślenia, może nawet zadaje nam pytanie, czy jesteśmy gotowi, by wejść w pisanie na serio. Jak dla mnie, to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto myśli, że rzuci pisanie, bo ma w życiu ciężko. Tak samo jak i dla całej reszty. I wiem, że w chwili zwątpienia, będę do niej wracać, by zmotywować siebie. Czytelniku, bierz, czytaj, myśl i pisz!