29 września 2022

Brak rozwoju czy rozwój bez podstaw? A może oba? Czyli "Diana i Chaos" Mimi Noxa

Tytuł: Diana i Chaos
Seria (tom):Diana i Chaos (1)
Autor: Mimi Noxa
Wydawnictwo: Self Publishing
Liczba stron: 387
Gatunek: fantastyka,
Rok wydania: 2022

      Kiedy piszę książkę i widzę, że gdzieś jakiś bohater ma tak samo na imię jak mój, chcę przeczytać i poszukać podobieństw, czy aby przypadkiem nie są zbyt zbliżeni do siebie w charakterze czy wyglądzie. No i tak zobaczyłam “Dianę i Chaosa”. Przeurocza okładka sprawiła, że dodałam do półki na Legimi, lecz trochę czasu minęło, zanim wzięłam się za czytanie.

      Na terytorium Zonty każde pierworodne dziecko oddawane jest bogom na służbę. Każde z nich zostaje przydzielone do odpowiedniej świątyni za pomocą magicznej kuli, przez którą bogowie informują o byciu patronem poszczególnej osoby. Bywa jednak tak, że żaden z dwudziestu siedmiu bogów nie wybierze dziecka. W takim przypadku niewybraniej zostaje skazany na śmierć pod pretekstem stwarzania zagrożenia dla świata. Takim przypadkiem miała być Diana, lecz w ostatnim momencie wybrał ją Chaos. Niby nic niezwykłego, lecz Diana została jego pierwszą kapłanką w historii, a sam bóg nie cieszy się sympatią panteonu. Z niewyjaśnionych powodów wybór ten stoi bogom kością w gardle.

      Diana już na pierwszych stronach książki chce pokazać, jak skrzywdzona przez los została. Jej ojciec ma ją w dupie, matka jest chora, a ona zachowuje się jak księżniczka. Czyli zbiór cech i scen, które odrzucają mnie od bohatera. Z biegiem czasu nie było lepiej. Nagle dziewczyna staje się robotna, jednocześnie marudzi na swój los i akceptuje go, jakby nie mogła się zdecydować. To tak, jakby ktoś podmienił Dianę na całkiem inną osobę. Dziewczyna, która została wychowana jako panna z dobrego i bogatego domu, która sama nic nie robiła nadle ot tak wszystko ogarnia w małej chatce? Nie uwierzę. A to, jak zachowywała się pod koniec książki, kiedy swoim zachowaniem zaprzeczała swoim słowom i myślom, a do tego zachowywała się jak typowa trzynastolatka, to już szkoda gadać, bo naprawdę to było stworzone według mnie źle. Zwyczajnie źle. I jedynie pokazywało rozpuszczoność dziewczyny, co przeczyło temu, co przeszła.

      Chaos za to jest kreowany za tego tajemniczego. Praktycznie nic o nim nie wiemy, nikt nic o nim nie wie, nawet z początku, gdzie pokazany jest moment pojawienia się Chaosa w panteonie, mało co wynika. Teoretycznie ten kawałek ma wyjaśniać nienawiść innych bogów do niego, ale średnio to wyszło. Przez całą książkę po trochu go poznajemy, ale nie aż tak, bym poczuła z nim jakąś więź. Chociaż podziwiam za powód, dlaczego wybrał Dianę na swoją kapłankę.

      Historia sama w sobie była naprawdę dobra. Autorka miała całkiem ciekawy pomysł jak stworzyć historię Diany i Chaosa, ale wykonanie nie należy do najlepszych. Styl autorki w tej książce jest dość słaby. Nie tyle prosty, co jakby widać zaloty amatorszczyzny, a przecież ma już za sobą dwie inne książki. Poza tym… Ja rozumiem, że bogowie nienawidzą Diany, bo jest kapłanką Chaosa i powinna nie żyć, bo żaden z bogów jej nie wybrał, ale żeby każdy kapłan czy kapłanka ją nienawidzili? Tak wszyscy wszyscy? Wydaje mi się to trochę przerysowane, żeby tylko ona miała jak najbardziej pod górkę jak się da. Absolutnie tego nie kupuję! Poza tym niektóre pomysły w książce mi się kompletnie nie podobały, jak duszki warzywa czy pomocnica mysz. Zbyt dziecinne do tego, co miało nadejść później. Największy ból sprawił mi brak rozwoju postaci. Chaos był taki sam na początku jak pod koniec. Diana przeżyła wiele, ale nadal była taka sama jak przed wyborem na kapłankę, a jej niby zmiana na lepsze była chwilowa bez żadnych motywów i podstaw do tego. A przecież to kluczowe w tworzeniu postaci!

      Koniec końców czytało mi się dobrze, chociaż była to jeden wielki rollercoaster uczuć. Przez chwilę było przyjemnie, a zaraz później tragicznie, by po chwili znowu było dobrze. Brakowało mi tej normalizacji.Całość ta była spowodowana zmianami charakteru Diany. Jakby jedna jej część była w porządku, a druga zupełnie nie. No i to odbierało całą przyjemność z czytania. Ale cóż poradzić. Zakończenie zostało stworzone tak, by sięgnąć po drugi tom, co pewnie uczynię, jak wyjdzie. Jestem ciekawska, nic na to nie poradzę.

27 września 2022

Na fali popularności, czyli "Bursztynowy Dym" Kristin Cast

Tytuł: Bursztynowy Dym
Seria (tom): Uciekinierzy (1)
Autor: Kristin Cast
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 239
Gatunek: fantastyka, romans paranormalny
Rok wydania: 2015

      Kristin Cast znam z serii "Dom Nocy", którą kocham, a przynajmniej jej pierwsze tomy. Kiedy zobaczyłam, że są jeszcze nieprzeczytane przeze mnie książki jej autorstwa, byłam po prostu zachwycona. Wiedziałam, że prędzej czy później je przeczytam. Chyba przespałam cały ten BUM na “Bursztynowy Dym”, bo nie pamiętam, by była jakoś reklamowana w mediach. Albo jego nie było, co mnie nie dziwi.

      "Bursztynowy Dym" zawiera w sobie historię Furii, ich syna Aleka oraz dziewczyny Evy. Gdy z Tartaru ucieka zło, tylko Alek z pomoca Evy może je poskromić, ale najpierw muszą się odnaleźć. Jak na złość wszystko idzie nie tak.

      Powiem szczerze, że pomysł na fabułę jest naprawdę dobry. Kocham mitologię, a tutaj mamy nawiązanie do mitologii greckiej. Mamy Furie, które... Nie do końca wiem czym się zajmują, mamy Pytie, która wspomaga wojownika i mamy Charona, który jest jedynie postacią epizodyczną, albo statystą. Czytając opis z tyłu książki nie dowiedziałam się zbyt wiele, ale to wystarczyło, by mnie zachęcić. Niestety, czytając tę książkę miałam wrażenie, że panuje tam chaos. Potrzebne fragmenty są zbyt szybkie, a niepotrzebne sceny są rozciągnięte na siłę, by tylko dodać dennego dowcipu na poziomie gimnazjum. A do tego wciskane na siłę podteksty erotyczne. Akcja też składa się z durnych momentów, które podkreślają głupotę bohaterów.

      A co do samych bohaterów, oni są okropni. Alek chwalił się, że chodzi po świecie ludzkim, a nie ogarnia tam prawie nic, niekonsekwencja słów i czynów aż krzyczą z jego osobowości i zachowania. Do tego zachowuje się jak typowy sebek z blokowiska. Jedyne na czym się zna to bijatyka, zakochany w sobie narcystyczny chłopaczyna, który rozumu nie używa wcale. Gdyby ktoś chciał jakiś kupić, syn Furii mógłby sprzedać nówkę sztukę nieśmigana. To jednak mu nie przeszkadzało w byciu nadętym bufonem, którego każdy ma się słuchać, bo tak.

      Evy zaś pasuje do Alek idealnie. Równie beznadziejna i głupia co on. A do tego bardzo przerysowana. Dziewczyna przechodzi przemianę na kartach książki, jednak nie jest ona naturalna, nie przebiega tak, jak dzieje się historia. Laska ma 23 lata, chociaż czasami miałam wrażenie, że jakieś maksymalnie 15. Idzie na imprezę i nie zamyka samochodu, bo po co. Przecież nic się nie stanie, co nie?

      Czy jest tu antagonista? Jak najbardziej tak! Jednak wystarczy powiedzieć, że to typ z gatunku "Masz się mnie bać, bo tak, bo tak mówię mi masz odczuwać strach przede mną". Śmiech na sali, a nie porządny antybohater, którego chce się pokonać. No błagam, dajcie mu realności i pazura!

      Jestem bardzo wkurzona. Oczekiwałam czegoś dobrego, zwłaszcza po przeczytaniu “Domu Nocy”, a dostałam jedno wielkie rozczarowanie. Fabuła, bohaterowie, chaos… To wszystko męczyło. Jedyny plus to fakt, że książka jest krótka i szybko się czyta, nie trzeba się za bardzo wysilać. Jedynie dzięki temu przetrwałam. Zostawię na półce jedynie dla ładnej okładki, a czytania nikomu nie polecam...

24 września 2022

Ta impulsywna siostra i jej seksowny demon, czyli "Mag w Czerni" Jaye Wells

Tytuł: Mag w czerni
Seria (tom): Sabina Kane (2)
Autor: Jaye Wells
Tłumaczenie: Mirosław P. Jabłoński
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 344
Gatunek: fantastyka
Rok wydania: 2011

      Czy wreszcie wracam do zaczętych części? Być może. Czy uda mi się je dokończyć? Nie wiem. Czy wreszcie wracam do blogowania? O tak!
A więcpo tak długim czasie siegnęłam po książkę, którą mam na półce, która na mnie czekała, wołała, a ja uparcie ignorowałam. No ale jak już postanowiłam, że muszę przeczytać pozycje z regału wstydu, to dlaczego nie ciąg dalszy serii? Chociaż pewnie niedługo przesiądę się na jakieś nowości, bo planuję wykupić Legimi - łatwiejszy dostęp, gdy ma się małe dziecko, lepiej latać z telefonem niż książką.

      To już moje drugie spotkanie z Sabiną i... Jestem zadowolona z tej znajomości. Bałam się, że kolejne części będą gorsze, tak zwany syndrom drugiego tomu, ale na szczęście nie było aż tak źle. Tym razem spotykamy Sabinę, gdy wraz z Adamem jedzie na spotkanie ze swoją siostrą, Maise. Już od samego początku widać różnicę pomiędzy dziewczynami. Jak Sabina jest impulsywna i cięta, tak Maise jest miła i rozważna. Jednak całej rodzinnej sielance przeszkadza jedno, a raczej jedna osoba, która próbuje zabić nie tylko Sabinę, ale też i jej demona. Wiele osób oskarża Sabinę o ataki i łamanie prawa, chociaż ta się tylko broni. Niestety nikt nie chce jej wierzyć, przez co jest jeszcze więcej problemów. Na dodatek Adam dostał misję, więc musiał wyjechać, a na horyzoncie pojawił się były kochanek Sabiny.
Wojna wisi na włosku, a podobno tylko Sabina może uratować świat.

      Już od pierwszych stron Sabina ponownie podbiła moje serce. Była uparta, ciekawska i pewna siebie, czyli taka, jaką oczekujemy, że będzie. Jest po prostu sobą, a nawet lepszą sobą niż w pierwszej części. Dodatkowy plus zyskuje za ukazanie swojej wrażliwszej części, co powoduje dopełnienie całości charakteru. W tym tomie widzę Sabinę jako całość, a nie tylko rozrabiakę-zabijakę. Co jest równie dobre, autorka nie zaniedbała reszty bohaterów. Są świetnie napisani, zachwycają albo wkurzają, w zależności co mają zrobić, a do tego chce się do nich wrócić.

      Sama akcja to cudo. Nie dość, że dynamiczna, szybka, bez grama chaosu, który łatwo mógłby się wkraść, to jeszcze posypana humorem i zabawą. Nie ma chamskich wstawek z dowcipem na siłę, wszystko wydaje się naturalne, zgodne z tym co się dzieje jak i z charakterami bohaterów. No czyta się świetnie! Można pochłonąć w jeden dzień, co zrobiłabym, gdyby tylko moje dziecko dało mi więcej czasu.

      Co mnie najbardziej zaskoczyło? Rozwój bohaterów. Że wystarczy tak niewiele części, bo zaledwie dwie, żeby bohaterowie się rozwinęli, poszli naprzód, zmienili i to w naturalny sposób, jakby byli żywymi ludźmi/stworzeniami. Tego oczekuję po autorach, właśnie takiego potraktowania swoich dzieci! By żyły tym, co im pisarz dał, a nie jedynie odgrywali role w książce niczym aktor w filmie.

      Czy polecam? Jak najbardziej tak. Fantastyczna zabawa, dobry humor i wspaniali bohaterowie. A do tego fakt, że to wszystko dzieje się w innym świecie , gdzie wszystko może się wydarzyć… No proszę, tego nie można nie przeczytać! A, i pamietajcie! Jak spotkacie nagiego kota na ulicy, uważajcie. To może być demon!