12 stycznia 2020

Spełnione marzenie gimnazjalisty? czyli "Afrodyta" Edward Guziakiewicz

Tytuł: Afrodyta
Seria (tom): Afrodyta (1)
Autor: Edward Guziakiewicz
Wydawnictwo: Nakład własny Edward Guziakiewicz
Gatunek: science fiction, sf
Rok wydania: 2019

Scroll... Scroll... Scroll... O jaka dziwna okładka! Klik.
Właśnie tak wyglądał wybór tej książki. Ładna pani o dziwnym spojrzeniu i imię greckiej bogini. Myślałam, że to jakaś młodzieżówka o mitologii z jakimś romansem w tle. Czasami mam wrażenie, że nie warto ufać swojej intuicji. Oj nie warto.

"Afrodyta" to historia Raoula Duponta, który po wielu latach służby w Siłach Kosmicznych Układu osiada na zasłużonej emeryturze. Jako, że dorobił się całkiem pokaźnej sumt, jego marzeniem byłą Afrodyta, piękny android, który będzie na każde jego zawołanie. Jednak akcja nie kończy się na tym, ponieważ Raoul chce odwiedzić Ziemię, miejsce, gdzie początek ma rodzaj ludzki i gdzie zaczyna się jego życie. Jako że Ziemia jest planetą konserwatywną, androidy jako hurysy nie są mile widziane, dlatego Raoul musi się ożenić ze swoją pięknością. Nie wszystko jest jednak takie spokojne, jakby się mogło wydawać.

Według Lubimy Czytać jest to pierwszy tom serii "Afrodyta", więc stwierdziłam, że bez problemu będę mogła to przeczytać. O jak się myliłam. Afrodyta to mikropowieść, swojego rodzaju dodatek (przynajmniej według mnie i tego jak to wszystko odebrałam) do książki "Hurysy" tego samego autora i radziłabym nie czytać jej jako pierwszej (chociaż to ona została wydana jako pierwsza). Dla mnie to było dziwne, lekko bez sensu, napakowane czymś, czego nie da się określić. Ogólnie Afrodyta to przepiękna androidka, która jest wiecznie gotowa na seks ze swoim panem, nigdy nie odmawia i spełnia wszystkie jego zachcianki. Przez pierwsze pół książki jest jakby tłem przy Raoulu. Sama historia jest pokazana z kilku perspektyw, nie tylko przez głównego bohatera, ale i innych ludzi, którzy zajmują się produkcją i modyfikacją robotów. Trudno jest opisać fabułę, kiedy ta była prosta jak budowa cepa i stanowiła dla mnie jedno wielkie "wtf". Przez większość książki akcja jest rozwlekana, jakby autor nie miał pomysłu jak to poprowadzić. Niby jest opowieść o wykreowanym świecie, to jednak przy tym zasypiałam. A na sam koniec mamy szybką akcję, która powinna mi chyba wynagrodzić to wszystko, co się działo wcześniej. Ha! Nie wynagrodziło. I przez to właśnie miałam wrażenie, jakby autor chciał w tej mikropowieści umieścić wiele rzeczy, ale nie potrafił tego dawkować i ładnie wpleść, nie usypiając mnie przy tym.
Po przeczytaniu miałam wiele przemyśleń. Jaki naprawdę był główny bohater? Jaki miał charakter? Co o nim wiem? O co chodziło w fabule? Dlaczego miałam wrażenie, że ktoś wyrwał kilkanaście kartek z początku, i po kilkadziesiąt ze środka i końca? Dlaczego, przynajmniej dla mnie, było to tak bardzo niedopracowane?
I ja rozumiem, że to science-fiction, a autor dobrze pokazał jak nasza przyszłość może wyglądać. loty międzyplanetarne na porządku dziennym, kolonizacje innych planet i spełnianie marzeń gimnazjalistów patrząc na androidy, ale nadal coś było nie tak. Może jakbym przeczytała "Hurysy" byłoby mi łatwiej?

Ogólnie jeśli nie czytałaś "Hurys", możesz mieć problemy z "Afrodytą", bo fakt, książka jest krótka, próbowano w nią włożyć wiele, ale nie udało się tego dobrze zrobić.. Nawet jeśli to mikropowieść, to czytanie dłużyło mi się niemiłosiernie i rozciągałam to na kilka dni! Dni! A to już świadczy o tym, że coś jest nie tak! Ja wiem, że nigdy więcej do tego nie wrócę. I za "Hurysy" raczej nie będę się brała.



1 komentarz:

  1. Przeczytajcie raczej streszczenia ze stron:
    https://afrodyta.guziakiewicz.vxm.pl
    https://hurysy.guziakiewicz.vxm.pl

    Zobaczcie też recenzję na Granice.pl:
    https://www.granice.pl/recenzja/hurysy-z-katalogu/3855

    OdpowiedzUsuń