26 marca 2023

Los ukryty w kartach, czyli "Cesarzowa Kart" Kresley Cole

Tytuł: Cesarzowa Kart
Seria (tom): The Arcana Chronicles (1)
Autor: Kresley Cole
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 424
Gatunek: fantastyka
Rok wydania: 2010

      O Cesarzowej Kart było głośno już jakiś czas temu. Większość recenzentów mówiła o niej i właśnie z powodu tego szaleństwa nie brałam jej pod uwagę przy wyborze tytułu. Ale promocja na stronie wydawnictwa i książka w twardej okładce za 10zł to pokusa nie do oparcia!

      Po miesiącach w ośrodku dla umysłowo chorych Evangeline wraca do domu, na farmę w Luizjanie, i do szkoły oraz przyjaciółki i chłopaka. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie sny, które męczą ją każdej nocy oraz Błysk. Zdarzenie, które wybiło większą część populacji Ziemi.

- Wszystko ci opowiem. Całą moją historię. Postaram się przypomnieć sobie jak najwięcej. Tylko że... Moja wersja wydarzeń niekoniecznie musi być tą prawdziwą.
      Książkę podzielę na dwie części, pierwsza to okres przed Błyskiem, a druga po. Pierwsze kilka stron zostało poświęcone pokazaniu otoczenia Evangeline. Jej dom, stosunki z rodziną, przyjaciółmi, pozycję społeczną. Gwałtowne pokazanie podziału między jednym terenem, a drugim jej okolicy, było dobrym pomysłem, żeby od razu wyrobić sobie zdanie i dać pole do różnych zwrotów akcji. Jednak wiesz co najbardziej mi się spodobało w pierwszej części? Z pozoru inny, dziwny rozdział, który nie do końca pasuje do dalszego ciągu. Dał mi on poczucie, że kolejne rozdziały nie będą prawdą, tylko snem, przewidzeniem, wytworem wyobraźni. Że za tym wszystkim stoi coś większego. Samo nastawienie Evangeline, że jej babcia może znać odpowiedzi na męczące ją pytania daje nadzieję na podróż, a motyw podróży w fantasy kocham, zwłaszcza w klasyce. No ale wróćmy do fabuły. Chaos, jaki powstał w życiu dziewczyny, jest tym, czego jej zupełnie nie potrzeba. Ma szesnaście lat, musi zająć się życiem prywatnym, ale nie może. Sny zamieniają się w wizje, przez co ma jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. No i oczywiście nowi ludzie w szkole sprawiają, że hierarchia popularności może zostać zachwiana. W tym wieku, zwłaszcza w Ameryce, bycie popularnym to ważna sprawa. A utrzymać ją, mając takie problemy, to wyczyn.
      No ale nadchodzi Blask. Większość ludzi nie żyje. Hierarchia jest całkowicie nieważna. Najważniejsze jest przetrwanie. I znalezienie odpowiedzi na dręczące dziewczynę pytania. W ciągu kolejnych dni do Evie dołączają kolejne osoby. I nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że każda z nich, łącznie z naszą bohaterką, ma coś wspólnego z kartami tarota. To dopiero nowość! Takiego motywu jeszcze nie spotkałam w książkach, które czytałam! Mega mi się to spodobało, bo dodatkowo był to punkt zaczepienia, na zasadzie “kogo jeszcze spotkamy?” czy “co ta karta oznacza i jak to się ma do tego bohatera?”. Tak! Wyszukiwałam znaczenia konkretnych kart, by zrozumieć na czym stoję. Niestety, ale nie umiem kłaść tarota (tak się mówi? Kłaść? Stawiać?), nie kusi mnie, by nauczyć, wolę to zostawić osobom, którym bardziej to pasuje, bardziej się znają. Ja zostanę na czytaniu informacji w googlach o kartach. No ale jeżeli chodzi o tę podróż, jestem zafascynowana. W teorii na samym końcu mamy dostać babcię, która wie więcej, niż się może wydawać. Kiedyś mogła odczuć podobne wizje co Evie, mówić podobne rzeczy. A właśnie, powód dlaczego znalazła się w psychiatryku, czyli sny, wizje i tak dalej? To właśnie się zadziało, to był Blask i to wszystko po nim. Tak więc laska nie zbzikowała, po prostu widziała przyszłość. I ma wrażenie, że jej babcia również. No i tego chciałam się dowiedzieć.
      Na minus tutaj niestety trzeba zapisać wątek romantyczny. Spieprzony po całości. Oby w dalszych tomach było lepiej, bo właśnie tego brakuje, odrobiny człowieczeństwa w tym, co się dzieje.

​W przeszłości byłam dobra dla ludzi i nawet po Flashu – po tych wszystkich czasach, w których zostałam skrzywdzona – nadal pielęgnowałam to naiwne przekonanie, że ludzie też chcą być dobrzy dla mnie.
      Muszę zaznaczyć, że ta pozycja uchodzi za młodzieżową. Patrząc, w jaką stronę może to pójść, mogłabym na ten temat polemizować. Ale chyba wiem, czemu wybrano akurat tę kategorię. Evie jest dziecinna. Nic dziwnego, ma dopiero szesnaście lat, gdzie udaje się dorosłego, co jest trochę dziecinne, chodzi do szkoły, gdzie jest popularna, no i ogólnie nie musiała szybko dorosnąć. Pomimo snów i wizji mogła cieszyć się dzieciństwem i beztroską (o ile jakieś miała, patrząc na to co jej się śniło). I właśnie to rzutuje na charakter dziewczyny. Jednak podczas jej wyprawy zmienia się. Nic dziwnego, musi przeżyć, musi zaopiekować się innymi, musi dotrzeć do babci, a świat, jaki pozostał po Blasku, nie jest wcale milusi. Tak więc mamy tutaj dorastanie, a można się pokusić nawet o stwierdzenie, że laska staje się powoli bezwzględna. Takie czasy. I taki, można powiedzieć, jej los. Jednak bywały momenty, że jej infantylność, egoizm i nieporadność mnie irytowały. I to jak! Jest praktycznie koniec świata, a laska ma problemy z oddaleniem się emocjonalnym od swojego ex. No przepraszam bardzo, ja rozumiem miłość i te sprawy, ale chyba ważniejsze jest zrozumienie i ratowanie świata, czyż nie? No właśnie.
      Jeśli chodzi o inne postacie, nie mogłam narzekać. Mimo pojawienia się ich kilku, były one naprawdę różnorodne. Każda miała coś charakterystycznego, a do tego pasującego do odpowiadającej im karty. Naprawdę z radością wyszukiwałam połączeń pomiędzy nimi (tak, nudziło mi się). Kresley Cole udało się stworzyć bandę bohaterów, których osobowości mnie przyciągają.

     Autorka zapewniła nam naprawdę dobrą dystopię (a ja takiego gatunku unikam, jakoś mi nie pasuje, a tu niespodzianka!) z motywem tarota. Fantastycznie stworzony świat i system magiczny połączony z ciekawą fabułą to przepis na sukces. Naprawdę jestem w szoku, że to, chociaż reklamowane, nie zrobiło tak wielkiego szału na jaki zasługiwało. Mam wrażenie, że nikt o tym już nie pamięta, a szkoda! Może wtedy wydawnictwo by przetłumaczyło kolejne części… Ale jeśli chcecie dostać dobre wnętrze w przepięknej oprawie, sięgajcie po Cesarzową Kart! Chyba muszę dorwać kolejny tom po angielsku i powoli sobie czytać. Jestem zbyt ciekawa jak to się wszystko rozwiąże!

1 komentarz:

  1. Kojarzę tę książkę i jestem przekonana, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń