4 marca 2023

Gdy matka ma niespełnione ambicje, czyli "Cieszę się, że moja mama umarła" Jennette McCurdy

Tytuł: Cieszę się, że moja mama umarła
Autor: Jennette McCurdy
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 384
Gatunek: biografia, autobiografia, pamiętnik
Rok wydania: 2023

      Jestem niezbyt pozytywnie nastawiona do biografii (w tym autobiografii), bo nie bardzo interesuje mnie życie innych ludzi. Mam swoje własne, swoje problemy i tak, czasami lubię poczytać plotki na temat sławnych gwiazd, tak wchodzenie z butami w ich życie mnie nie jara. Dlatego też omijałam szerokim łukiem tę pozycję, zwłaszcza że nie kojarzyłam nazwiska autorki. Tytuł zaś budził we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszyć się, że matka nie żyje? Z drugiej zaś co takiego ta matka zrobiła, że do tego doszło? I ta uśmiechnięta twarz na okładce. Ale jak tylko powiązałam nazwisko z aktorką z serialu Sam&Cat (który recenzowałam tutaj, na blogu), która grała tytułową Sam, a do tego przypomniałam sobie ten czas, kiedy głośno było na temat stacji Nickelodeon i jego producenta, musiałam to przeczytać!

      Bycie dziecięcym aktorem na swoje plusy i minusy. Jeśli jesteś posłuszna, bezproblemowa i płaczesz na zawołanie - zawojujesz świat. Jednak od małego jest się pozbawionym dzieciństwa, normalnego życia jak i swego rodzaju prywatności. Jennette na swój pierwszy casting poszła w wieku kilku lat za namową mamy. Od tamtej pory, wbrew temu co czuła, robiła wszystko, by uszczęśliwić rodzicielkę, łącznie z porzuceniem tego, co kochała, na rzecz tego, czego nienawidziła. Zaburzenia odżywiania, brak poczucia własnej wartości jak i wchodzenie w toksyczne związki to jedynie ziarnko piasku na całej plaży konsekwencji spełniania marzeń Debry.

     Z biografiami mam taki problem, że będą napisane w sposób suchy albo bardzo rozległy. Narracja będzie prowadzona w sposób wspominek i ogólnego opisywania przeszłości. Próbowałam czytać chociażby “Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica” od Iwony Kienzler, jednak po kilku stronach porzuciłam przez właśnie styl pisania. I właśnie tego się tu bałam. Jednak już po pierwszych stronach wiedziałam, że nie mam się czego obawiać. Całą historia została napisana w formie poszczególnych scen z życia Jannette, począwszy od wieku kilku lat, aż do próby wyjścia z tego całego bagna.
     McCurdy genialnie dobrała odpowiednie momenty ze swojego życia. Między niektórymi bywało zaledwie kilka dni przerwy, między innymi nawet kilka lat. I pomimo tych przeskoków czasowych nie ma się wrażenia, jakby czegoś brakowało. Wręcz przeciwnie. Relacja Jennette z matką została przedstawiona w sposób emocjonalny jak i dość osobisty. To nie były opowieści co się wtedy działo, lecz autentyczne pokazywanie siebie, jak odbierała to, co mówi i jak zachowuje się jej matka. Wręcz w pierwszych rozdziałach czuć było, że znowu jest dzieckiem i znowu musi być podporządkowana każdemu słowu matki, by ta była szczęśliwa. Bo przecież według dziecka najważniejsze co może być, to uszczęśliwienie mamy.

      Jennette zahacza tutaj o bardzo ważne tematy. Mówi nie tylko o byciu dziecięcym aktorem, lecz o przerzucaniu marzeń rodzica na dziecko, uzależnieniu dziecka od siebie do tego stopnia, że mając szesnaście lat McCurdy pozwalała, by matka ją myła, alkoholizm, bulimia, a również toksyczności świata telewizyjnego dla osób wręcz niewinnych. I do zachowań mamy dołączone emocje oraz cały tok rozumowania, by chociaż w małym stopniu zrozumieć dlaczego tak się dzieje i jakim cudem aktorka robiła i czuła to, co robiła i czuła. Momentami jednak nie było podawane zbyt dużo szczegółów, co jest zrozumiałe. Do autobiografii najłatwiej się przyczepić i czasami trzeba się nakombinować, by uniknąć pozwu. Tutaj zdarzały się osoby okraszone pseudonimem, bez żadnego nazwiska, jednak można się domyślić kim one były na podstawie afer z ostatnich lat.

     Może zacznijmy od początku. Debra od zawsze marzyła o karierze aktorskiej, jednak jej rodzice mieli na nią inny plan. Przez to całe swoje ambicje przelewała na córkę, zmuszając ją do chodzenia na castingi i wmawiania, że kocha grać. Tak, dobrze przeczytaliście. Debra wmawiała Jennette, że ta kocha grać. A Jennette, jako dobra córka, która zrobi wszystko, by jej mama była szczęśliwa, posłuchała jej. Debra uciekała się do wrednych i nieczystych zagrań, by tylko wygrać. Kiedy zachorowała na raka (Netta miała wtedy 2 lata), kobieta miałą w ręku kartę przetargową. No bo kto odmówi kobiecie z rakiem, prawda? Rodzic nie może zostać przy dziecku na zajęciach? Och, mam raka, nie mogę siedzieć na zimnie, zostaję. Do zdobycia jest rola dziewczynki, której matka umiera? Powiedz, że mam raka, więc wiesz co to utrata. To chore dążenie do ambicji bardzo odbiło się na zdrowiu młodej aktorki. Kiedy zaczynała dorastać, a jej piersi rosnąć, nie chciała dorastać, by dla matki być już zawsze tą małą córeczką. W wieku jedenastu lat Debra pokazała córce “piękno” głodówek i anoreksji, bo przecież im będzie chudsza, tym później dorośnie i dłużej będzie mogła grać dziecięce role. A to tylko początek całego bagna, w którym dorastała Jennette. Chociażby fakt, że dziewczyna nie mogła jeść swoich ulubionych lodów, tylko te, które mama dla niej wybrała, bo “przecież tubisz ten smak”, a na jakąkolwiek informację zwrotną inną niż “tak mamusiu” zaczynała płakać, że jak to, nie kocha jej już? Nie kocha mamusi? Albo matka myła córkę w wieku szesnastu lat! Sprawdzając, czy aby córka nie ma objawów raka piersi! Czytając to byłam w tak wielkim szoku, jak bardzo ta kobieta uzależniła od siebie córkę, deptając jej poczucie własnej wartości jak i poczucie bezpieczeństwa. Przecież to jest chore! A reszta rodziny była pod tym względem bierna *matka wrzeszczała, robiła histerie jeśli coś było nie po jej myśli). Z każdym rokiem, każdą rolą widać było, że córka jest jedynie do zadowalania matki, zarabiania pieniędzy i robienia z matki sławy. Jak mnie to denerwowało!

     Książka jest świetna. Jest napisana luźno, więc łatwo w nią wpaść. Pomimo skoków czasowych wszystko układa się w całość. Dzięki opisanym emocjom i myślom bardzo łatwo wczuć się w bohaterkę, przez co bardzo łatwo można się zdenerwować. Poziom toksyczności i absurdu w tej książce sięgała zenitu (nie chodzi, że książka została napisana nielogicznie, lecz zachowanie tej matki jest tak irracjonalne, że aż trudno uwierzyć, że tacy ludzie chodzą po świecie. A niestety chodzą).
     Takie pozycje są ważne, potrzebne. Niektórzy ze strachu przed zrujnowaniem przyszłości będą siedzieć cicho, lecz inni muszą o nich walczyć, by w każdej dziedzinie ludzie byli traktowani po ludzku, a inni uważniej patrzyli, czy w ich otoczeniu nie dzieje się krzywda. Bo w tej książce doskonale widać, że jakby głębiej naciskać, aktorka mogłaby mieć lżejsze życie, a bec pewnych propozycji i insynuacji w pracy miałaby przyjemniejszą karierę, bez poczucia obrzydzenia do siebie.
     Jak dla mnie pozycja obowiązkowa dla każdego!

5 komentarzy:

  1. To dobrze, że jest to lekka lektura. Może się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia Hartung -Łebek13 marca 2023 03:51

    Tytuł mnie przeraża, ale książka niezwykle ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się mieć ją na uwadze, gdy wpadnie mi w ręce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa tematyka. Wiele osób dookoła boryka się z podobnymi problemami, choć ich nie ujawnia. Sądzę, że warto zajrzeć do książki. Dzięki za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy i wszędzie teraz trąbią o tej książce, a mnie póki co do niej nie ciągnie. Może przeczytam jak ten cały blogowo- youtubowy boom na nią minie.

    OdpowiedzUsuń