28 czerwca 2020

Nie każdy dodatek wnosi wiele, czyli "The Darkest Fire" Gena Showalter

Tytuł: The Darkest Fire
Seria: Władcy Podziemi (0.5)
Autor: Gena Showalter
Wydawnictwo: HQN
Liczba stron: 66
Gatunek: Fantastyka, fantasy, romans paranormalny
Rok wydania: 2008

The Darkest Fire to dodatek do Władców Podziemi, którego akcja dzieje się na długo przed główną fabułą serii. Mówiąc w skrócie, Lordowie chcą uciec z Piekła, Strażnik próbuje ich powstrzymać, a bogini Opresji stara się wszystko nadzorować. Gdy miłość i pożądanie wchodzą w grę, sytuacja się komplikuje, a podróż do wnętrza Piekła staje się nieunikniona.

To opowiadanie jest dość dobrym wstępem do całej serii. Pokazuje skąd się wzięli Lordowie, ale jednocześnie nakierowuje nas na wątek głębokiej miłości i poświęcenia wszystkiego w imię większego dobra. Chociaż namiętność była podstawą wszystkiego, nie odczułam więzi pomiędzy bohaterami, nie czułam tej nici ich łączącej. Fakt, to ma tylko 66 stron, jednak można było dopisać jeszcze kilka bądź kilkanaście, by ładnie ukazać jak to wszystko się zaczęło i skąd wzięła się ta miłość. Jednak doceniam, że pokazali właśnie to umiłowanie do siebie jako uczucie, które nie patrzy na wygląd, ale na to, co jest w środku. Nie jako powierzchowne przyciąganie, a coś głębszego, połączenie dwóch serw bijących jednym rytmem.

Mimo wszystko całkiem podobało mi się pokazanie bohaterów. Ona, bogini Opresji, ciągle wyszydzana i karana przez bogów za swój dar, odnajduje ukochanego, przy którym może uwolnić siebie. Chociaż, ponownie to wypomnę, to zaledwie 66 stron, więc nie dało się upchnąć tyle jej osobowości, ile bym chciało. Jednak naprawdę sporo się tam znalazło, chociażby w samych dialogach.
Geryon za to był dobrze opisany, może dlatego, że to prosty bohater, bez żadnych zawiłych rzeczy czy cech. Jego historia jest prosta, zachowanie konsekwentne, a dodatkowo schematyczne jak na funkcję, którą przyszło mu spełniać. Mimo wszystko nie jest to facet, który mógłby stać się moim książkowym mężem. Nie taki... Prosty...

To dobry dodatek. Może nie wprowadza nie wiadomo czego nowego, ale daje dodatkowe spojrzenie na sam początek problemów z Lordami. Bardzo szybko się czyta, ale nie pożera mnie ani w całości, ani nawet jednego paluszka. Po prostu jest ok, może być. A liczyłam na coś więcej...

0 komentarzy:

Prześlij komentarz