8 sierpnia 2018

"Wampiry w wielkim mieście" Kerrelyn Sparks

Tytuł: Wampiry w wielkim mieście
Seria (tom): Miłość na kołku (2)
Autor: Kerrelyn Sparks
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 352
Gatunek: fantastyka, romans paranormalny
Rok wydania: 2010

Hej Nat

Na fali złych dni sięgnęłam po kolejną część "Miłości na kołku", No bo dlaczego nie? Przyznam się szczerze, że "Wampiry w wielkim mieście" to najmniej lubiana przeze mnie część, jednak to nie znaczy, że jej nie lubię. Wręcz przeciwnie.

Po pierwszej części miałam już obraz całej serii i stylu autorki, więc miałam również pewne oczekiwania co do bohaterów jak i fabuły. Nastawiłam się na coś równie zabawnego i właśnie to dostałam.

W poprzedniej części Roman odnalazł swoją miłość, Shannę, przez co musi odesłać swój harem.Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że kobiety pochodzą z różnych epok historycznych i nigdy, ale to nigdy nie procowały, a przez całe swoje życie były uzależnione od mężczyzny. Ich myślą przewodnią jest "Dajcie nam faceta, z którym będziemy mogły się kochać, i który zadba o nas finansowo". Tak więc problemem było co z nimi zrobić. Darcy Newhart, chcąc się wykazać w nowej pracy, organizuje konkurs. Wampiry będą konkurować między sobą w specyficznych zadaniach, ale najzabawniejsze jest to, że wśród uczestników znajduje się kilku śmiertelnych ludzi, a jeden z nich naprawdę spodobał się naszej wampirce.

Tym razem książka nie zaczęła się z perspektywy głównego bohatera, lecz ze strony człowieka, agenta od wampirów. Sam pomysł na telewizyjne show w wyborze pana dla haremu był dla mnie zaskoczeniem, ale jednocześnie mnie zaintrygował. Do tego fakt, że tam będą ludzie, którzy nie mogą dowiedzieć się o istnieniu wampirów, i ja jestem całkowicie zadowolona. To coś nowego, coś świeżego, coś, czego jeszcze nie czytałam, a lubuję się w romansach paranormalnych. Najlepszym zabiegiem było pozwolenie kobietom z haremu na decydowanie i eliminację uczestników. Każda z nich jest inna, więc patrzyła na inny aspekt mężczyzny. Dzięki temu też rywalizacje były dość specyficzne. A ile było przy tym śmiechu! Do tego kobiety z haremu pochodzą w różnych epok, więc otrzymujemy mieszankę kobiety niemal świętej, która nie myje się nago, tylko w jakimś specjalnym ubraniu do mycia, kobietę w krynolinach (już teraz wiem co to jest), czy też kobietę w skórze i skąpym ubraniu. I teraz pomyśl, jak tama mieszanka może poprowadzić jakiś reality show. No właśnie. Dla mnie naprawdę dobry zabieg, ponieważ oprócz konkurencji są tez sprzeczności w samym haremie! W fabule nie podobało mi się jedno. To, jak rozwijała się miłość między Darcy, a jej ukochanym. To było tak bardzo typowo w stylu taniego romansu, że brakowało mi jakichś pojedynków czy wojny w tle.

Co do samych bohaterów to jestem naprawdę zadowolona. Darcy, jako główna bohaterka, miała za zadanie udźwignąć fabułę, jednak gdyby miała zrobić to sama, pewnie by jej nie wyszło. Owszem, jest inteligentna, spostrzegawcza i kreatywna, ale to dla mnie odrobinę za mało, by być pępkiem książki. Jednak muszę przyznać, że zaimponowała mi swoją odwagą, wprowadzając ludzi do konkursu wampirów. Ogólnie zrobiła na mnie dość pozytywne wrażenie, a nawet stała się bardziej realistyczna z powodu swojej traumy. Pomimo bycia główną bohaterką nie zrobiła takiego wielkiego show jak Shanna w poprzedniej części. Więcej o niej nie umiem powiedzieć, więc podsumowując: Darcy jest fajną bohaterką, ale jak dla mnie nie ma powera, by być główną bohaterką.

Innym przypadkiem jest harem. Tak kolorowy, tak różnorodny i tak miejscami wkurzający, że to głowa mała. Mamy współczesną wampirzycę, księżną, prawie święta kobietę, wielbicielkę krynolin, paryską modelkę i wiele innych. Wszystkie one połączone razem tworzą harmider nie do okiełznania. Dla mnie to jest fascynujące, jak autorka je stworzyła. Każda ma inną historię, inny charakter oraz inną osobowość. Najbardziej mi się podobało, że chociaż minęło wiele lat, one były zamknięte w zachowaniu z okresu, z którego pochodziły. To sprawiało, że cała otoczka była surrealistyczna, a jednocześnie zabawna. No i progres! Dziewczyny na łamach książki rozwinęły się, zmieniły, co nadało historii realności.

Mogłabym jeszcze opisać Austina, ale... No nie polubiłam go. Wydał mi się typowym samcem alfa, który musi dopiąć swego i uratować świat przed złem. Taki syndrom bohatera. No nie pasowało mi jego zachowanie, nawet to w garderobie z Darcy. No po prostu nie. O wiele lepszy jest Roman.

Całą reszta pobocznych postaci, tak samo jak w poprzedniej książce, miała charakter. Nie była masą tła, tylko poszczególnymi osobami wraz z przeszłością, charakterem i osobowością. Nawet postać, która pojawia się jedynie epizodycznie została dokładnie zaplanowana. Trochę jedynie brakowało mi Shanny i wydawało mi się, że bardziej wydoroślała na przełomie książki, ale cóż poradzić, ma swoją historię, która ją ukształtowała.

Ogólnie mówiąc, książka troszkę gorsza od pierwszej części, jednak nadal przyjemna do przeczytania. Wstawki humorystyczne na poziomie, więc często można się śmiać. Oj tak, spędziłam przy tej pozycji naprawdę dobry czas i poprawiłam sobie humor. Jeżeli liczysz na coś wyszukanego i wybitnego, to nie ta droga. Tutaj będzie miło i swobodnie spędzony czas bez konieczności myślenia.

Ściskam,
Agu

0 komentarzy:

Prześlij komentarz