17 sierpnia 2015

"Anielski ogień" Courtney Allison Moulton

Tytuł: Anielski ogień
Seria (tom): Anielski ogień (1)
Autor: Courtney Allison Moulton
Tłumaczenie: Paweł Marek Kruk
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 453
Gatunek: fantastyka
Rok wydania: 2011

Hej Nat!
      Co u Ciebie? Przeczytałaś ostatnio coś ciekawego? Bo ja niedawno skończyłam książkę, o której mam dwojakie uczucia.

      Sięgnęłam po tą książkę, ponieważ spodobała mi się jej okładka, gdy byłam w księgarni. Nie dość, że wygląda tajemniczo, to jeszcze ta ruda kobieta mnie zaintrygowała. No i ten miecz! Sam tytuł nie przekonał mnie do końca, lecz postanowiłam spróbować.

      Książka ta jest o Elizabeth, w skrócie Ellie, którą od dawna prześladują koszmary. Odkąd zobaczyła pod szkołą Willa, jej życie się zmieniło. Z dnia na dzień z normalnej nastolatki stała się dziewczyną, od której zależy przyszłość świata. Musi pogodzić dotychczasowe życie z nowymi obowiązkami, a nie pomaga w tym napięta atmosfera w domu. Od Willa dowiaduje się, że to jej kolejne wcielenie, przez co musi sobie przypomnieć własną historię, która liczy kilka tysięcy lat. Ellie bowiem od bardzo dawna strzeże ludzi przed kosiarzami, którzy to zjadają ludzi, a ich dusze porywają prosto do piekła. Bastian, główny antagonista tej książki, znajduje jednak sposób, by całkowicie wyeliminować dziewczynę z tego świata.

      Historia sama w sobie jest naprawdę dobrze przemyślana. Akcja rozwija się powoli, stopniowo, a początek wręcz wieje nudą. Przyznam się szczerze, że były momenty, kiedy chciałam tą książkę po prostu zostawić. Niektóre fragmenty były takie beznadziejne, że aż wręcz mnie usypiały! Jednak autorka zreflektowała się tym, że końcówka była całkiem dobra. Nie ukrywam faktu, że to całkowicie mnie zaskoczyło! Dosłownie przez kilka minut wpatrywałam się w jedno zdanie, ponieważ nie wierzyłam w to, co przeczytałam! Mimo wszystko mogę powiedzieć, z ręką na sercu, że czytało się to dosyć szybko. Chociaż historia nie wciągnęła mnie na tyle, żebym jakoś przeżywała losy bohaterów.

      A co do nich... Na początku poznałam Ellie. Wydawała mi się normalną dziewczyną, która lubi chłopców i imprezy. Miła, całkiem sympatyczna, dobrze wychowana. No po prostu ideał. Prawie. Ja rozumiem, że nagła praca obrończyni ludzkości to spore wyzwanie, ale wybieranie imprezy zamiast ćwiczenie do obrony świata? Ok, życie prywatne jest ważne. Rozumiem to. Ale skoro wiem, że ode mnie zależą losy świata, to nie idę na imprezę, tylko przygotowuję się do tego! No i dobiły mnie jej umiejętności typu "Nie wiem jak to zrobiłam, ale zrobiłam to idealnie!". Ja rozumiem, ma to we krwi, czy raczej w duszy, ale jak potrafiła to wykonać bez treningu?

      No i jest jeszcze Will, czyli facet tajemniczy i idealny. Prawie do końca nie wiadomo gdzie mieszka, co robi w wolnym czasie, ani czym się interesuje. Wiemy za to, że doskonale walczy, co jest oczywiste, i jest tak przystojny, że wszystkie dziewczyny do niego wzdychają. Ale oczywiście on nie podrywa żadnej, za co ma u mnie plusa. Od setek lat towarzyszył Ellie w jej bitwach ze złem, był wierny i przy każdej jej reinkarnacji, on był obok. Wkurzało mnie to, że zawsze pojawiał się w idealnym momencie. Ellie potrzebuje pomocy? Już jest, niech się nie martwi! To było naprawdę dość denerwujące.

      Ogólnie traktowałam tą książkę jako swego rodzaju odmóżdżacz i powód do zrelaksowania się. Owszem, odpoczęłam, ale moje myśli, zamiast błądzić między chmurami, zastanawiały się, jak to wszystko było możliwe. Jakim cudem Ellie potrafiła walczyć nie trenując, jakim cudem Will zawsze wiedział kiedy się pojawić i jakim cudem nastolatka wolała imprezę od ratowania ludzkości. Niestety, jestem zawiedziona tą pozycją. Chociaż okładka naprawę przyciąga człowieka, to treść już nie bardzo. Jestem wściekła, że momentami aż musiałam się zmuszać do czytania, ponieważ liczyłam, że coś się rozwinie. Jedynie zakończenie ratowało całą sytuację od kompletnej klapy i niektóre sceny, które przewijały się pomiędzy nudą. Gdybym musiała oceniać, dałabym 4 na 10.
Ściskam
Aga

2 komentarze:

  1. Dla mnie ta okładka taka świecie - opis też mnie nie zaintrygował i raczej nie sięgnę :P
    P.S Trochę w tej recenzji za duże zwrotu "rozumiem", "ja rozumiem" :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    my-life-in-bookland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Na przyszłość będę się pilnować :)
      Przeglądałam tą recenzję kilka razy, ale nie zwróciłam uwagi na to powtórzenie.
      Nie sięgaj - prawie zasnęłam kilka razy, co nie świadczy dobrze o książce.

      Usuń