4 lutego 2025

Ludzka kobieta o człowieczym sercu w królestwie bogów, czyli "Cień w Żarze" Jennifer L. Armentrout

      Kolejna szansa dla Armentrout to kolejna seria do czytania. A że to seria poboczne Krwi i Popiołu, to nastawiłam się na to dość średnio. No nie ukrywam, że ta druga seria bardzo, ale to bardzo mi nie podeszła, dlatego nie spodziewałam się niczego dobrego. Troszkę się przeliczyłam.

      Seraphena, jako Panna, miała do wykonania ważne zadanie. Przez całe życie ukrywana przed swoim ludem, żyła w oczekiwaniu, by stać się małżonką boga. Jednak jej zdanie jest inne, niż przewidziano w umowie. Zamiast być Królową Małżonką, ma zabić Pierworodnego Śmierci. Jednak ich pierwsze spotkanie nie idzie po jej myśli, niwecząc wszystko, co sobie zaplanowała.

- To było niezwykle nieostrożne. Nie rób tak więcej.
Rozchyliłam usta, z których wyrwał się chrapliwy wydech.
- Ja... Dźgnęłam cię w pierś, a ty mi masz do powiedzenia coś takiego?
      Przyznaję się, widząc zapowiedź tego tomu miałam myśli “serio? Potrzebujemy jeszcze coś z tego uniwersum?” oraz “Weź się kobieto skup na głównej serii i ją napraw, a nie bierzesz się za dodatki…”, no bo nie ukrywam, że seria Krew i Popiół nie jest zbyt dobra. Ale no, nadal chciałam zobaczyć co takiego fenomenalnego jest w książkach tej autorki. I dopiero tutaj znalazłam światełko w tunelu. Sama fabuła jest dość prosta. Sera ma być żoną boga, a tak naprawdę musi go zabić. I tu w grę wchodzi romans oraz problemy w świecie. Z jednej strony świetnie się bawiłam, czytając dopowiedzenie do tego świata, ale z drugiej… Kurczę, samo to, kto kim jest i w ogóle, było poniekąd spoilerem. No bo w głównej serii mówią jedno, tutaj drugie, i nie ma tego efektu niespodzianki, bo wszystko się wyjaśniło, nie ma plot twistu. Chyba że ktoś nie czytał tej serii, czytając Krew i Popiół, to może, może się zaskoczyć. Ale wtedy tutaj raczej nie będzie się bawił aż tak dobrze. Coś za coś.
      Ale wracając do fabuły. Miałam wrażenie, że już gdzieś podobny schemat czytałam. Gdzie? No jasne, że u Armentrout! I to w głównej serii z tego uniwersum! Pierwszy tom Krew i Popiół. Więc tak. Trzymana w zamknięciu Panna? Popka i Sercia. Chce poznać świat? Obie chcą. Hot nieznajomy? Ciastuś i Nyktoś. Matka o lodowym sercu? U Popki i Serci, wszystko się zgadza. Mentor uczący walczyć bohaterkę? Zaliczone. Początek dosłownie kopiuj wklej, jeśli chodzi o schemat. I jak historia była całkiem spoko, tak to podobieństwo już mi nie pasowało. Miałam wrażenie, że autorka poszła na łatwiznę. Z jednej strony to pasowało, a z drugiej, no można było ogarnąć to jakoś inaczej. I ja wiem, że ciężko jest uniknąć powtórzeń motywów i sytuacji, jednak w tym konkretnym przypadku było tego za dużo. Chociaż jedno muszę przyznać. Patrząc przez pryzmat serii Krew i Popiół, scen erotycznych tutaj nie było aż tak dużo, za co byłam wdzięczna. Jasne, zdarzały się, jednak nie miałam wrażenia, że był wciśnięte na siłę. Tutaj, te kilka scen, po prostu pasowały.
      Czy w tej książce jest romans? No jest. Przecież to romantasy! Hah. Ale najlepsze w tym romansie jest dorosłe podejście bohaterów. Oni się nie fochają o byle gówno, nie robią sobie na złość, nie unikają, tylko rozmawiają. Tak zwyczajnie rozmawiają i gadają o problemach, jak je rozwiązać, jak się z tym wszystkim czują. Aż byłam w szoku! Tak normalne, a jednocześnie tak rzadkie w książkach.
      Jeśli chodzi o świat, w którym dzieje się akcja, od strony ludzkiej niewiele więcej się dowiedziałam. Praktycznie nic nowego, co już wiedziałam po serii Krew i Popiół. Jednak jeśli chodzi o świat bogów, stał przede mną otworem. Wreszcie powoli ogarniałam co i jak, łączyłam fakty oraz to, jak to wszystko funkcjonuje. I naprawdę się cieszę, że to właśnie w tej części świata skupia się akcja, że niby mamy to samo, a jednak coś innego. BO, nie ukrywam, w “głównej” serii temat bogów i całego tego świata nie był prawie w ogóle rozwinięty.
      Mam jednak wrażenie, że Armentrout stosuje jeden zabieg we wszystkich książkach. Fabułę napędza dialogami. I tu działo się dokładnie to samo. Większość akcji zaczyna dialogami, tak samo eskalowanie emocji, czy relacje. Dialogi to u niej podstawa. Przynajmniej się szybko czyta.

- Nie... Nie jesteś na mnie zły?
- Jestem zdecydowanie wzburzony - odparł, a mi przyszło do głowy kilkanaście lepszych przymiotników na pisanie stanu mojej wściekłości, gdyby to mnie ktoś niemal dźgnął w serce. - Jak już mówiłem, zapiekło mnie. Przez chwilę.
      Z Serą mam malutki problem. Bardzo podoba mi się ta postać, jednak ma mankamenty, jak szybka zmiana zdania, głupie decyzje. jednak nadal jest o wiele lepsza niż Poppy. Zachowuje się mniej dziecinnie, mniej mnie irytuje, więc od razu lepiej się czytało książkę. Plus, zauważyłam, że pokazali Serę jako postać potężną, pełną mocy, a nawet władzy. Lecz nie straciła tej niewinności, którą miała w sobie od małego. To czyni ją ludzką, coś, czego brakuje innym bogom. Ale też pokazuje, że zmiana charakteru to nie tylko pstryknięcie palcem przy zdobyciu władzy czy mocy, lecz coś więcej.
      Jeśli miałabym do wyboru Casteela i Nyktosa, bez wachania wybrałabym tego drugiego. No przepraszam bardzo, ale Daddy Nyktos jest tak cholernie gorący, że skali zabrakło. Nie ma w sobie tej toksyczności co Casteel, nie chce wykorzystać Sery, nie wykorzystuje faktu, że kobieta nie zna świata, że była praktycznie zamknięta, że nie zna dotyku mężczyzny, szanował ją i jej słowa, co czyni go jeszcze lepszym. No kolesia uwielbiam. To jaki jest dla swojego ludu, dla swoich wrogów i dla swoich bliskich. Jak traktuje dzieci! Jeju, tak się zaskoczyłam! No po prostu zdecydowanie trafił na moją ubogą listę książkowych mężów! (Jestem wybredna).
      Nie ukrywajmy, że niektóre postacie poboczne są po prostu świetne. Smoki! Smoki są najlepsze! Ich humor, ich zachowanie, ich zadziorność. No perełka tej książki! Jak ja się ubawiłam, czytając dialogi pomiędzy Nyktosem, Serą i nektasem. O tak, Nektas jest świetny! Jeszcze się zastanawiam, czy jest moim książkowym mężem, ale chyba przekonam się na tak. Poza tym, w czwartym tomie Krwi i Popiołu mamy drakena, Reavera. A tutaj jest mały! Jest dzieckiem! To takie urocze! I śmieszne, patrząc z jakiego dziecka wyrósł na takiego dorosłego. I w sumie zabawne.

- Zabiłaś tego człowieka?
- Zdaje się, że poślizgnął się i upadł na mój sztylet.
- Pewnie gardłem?
- Zdumiewające, prawda?
- Niesłychanie. Ludziom wokół ciebie dość często się to zdarza.
      Cień w Żarze przeniosła mnie do znanego świata, jedynie trochę rozszerzonego o niektóre informacje. Akcja dzieje się schematycznie, co z jednej strony działa, lecz daje poczucie deja vu, że to już znamy, że to już czytaliśmy, co może zniechęcić. Ale mimo to, ta książka była dla mnie przyjemna. Weszłam w całą historię, kibicując Serze, nie mogąc się doczekać co dalej. Ludzka kobieta o człowieczym sercu w królestwie bogów to coś, od czego nie mogłam się oderwać. Dorośli i odpowiedzialni bohaterowie o dojrzałym spojrzeniu na świat i relacje międzyludzkie, czyli coś, co się rzadko zdarza. Fani romantasy będą zachwyceni. I tę serię na tę chwilę mogę polecić.

  Tytuł: Cień w Żarze
  Seria (tom): Z ciała i ognia
  Autor: Jennifer L. Armentrout
  Tłumaczenie: Justyna Szcześniak-Norberg
  Wydawnictwo: You & YA
  Liczba stron: 640
  Gatunek: romantasy, fantastyka,
  Rok wydania: 2023

0 komentarzy:

Prześlij komentarz