15 marca 2018

"Jak poślubić wampira milionera" Kerrelyn Sparks

Tytuł: Jak poślubić wampira milionera
Seria (tom): Miłość na kołku (1)
Autor: Kerrelyn Sparks
Tłumaczenie: Lucyna Łuczyńska
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 336
Gatunek: fantastyka, romans paranormalny
Rok wydania: 2010

Hej Nat!

Ostatnio miewam dość złe dni, zmiana pogody i ciśnienia nie wpływa na mnie zbyt dobrze. I właśnie przez to stwierdziłam, że to czas do powrotu do ukochanej serii. Ale od początku.


Pamiętam kiedy i gdzie kupiłam pierwszą książkę, tak dla siebie, bez kontroli rodziców. Był to pierwszy rok studiów, w księgarni Tak Czytam w Lublinie i to była właśnie "Jak poślubić wampira milionera". Kosztowała około dziesięć złotych i zapoczątkowała moją miłość do tej księgarni jak i kupowania tanich książek. No i zanurzyłam się w świecie romansu paranormalnego. Wtedy o autorce nie wiedziałam kompletnie nic. Nie słyszałam o niej, nie czytałam innych książek, nawet o tej serii nie wiedziałam nic a nic. Ale kupiłam i... Pochłonęłam w jeden dzień.

Ogólnie fabuła skupia się na Romanie i Shannie. Roman to bogaty wampir, wynalazca syntetycznej krwi, który złamał kieł na... Plastikowej lalce, z której chciał wypić krew, i z którą chciał się zabawić. Shanna za to jest jedynym świadkiem zajścia mafijnego, przez co co jakiś czas musi się przeprowadzić, by przeżyć. Wampir decyduje się wstawić kieł u dentysty, lecz ma mało czasu, ponieważ po śnie dziennym dziura po zębie zarośnie i nasz Roman zostanie jednokłym wampirem. Tak więc grzecznie jedzie do Shanny, jednak nie wszystko poszło po ich myśli. I właśnie tak zaczęłam się cała przygoda. Całość dopełnił "cudowny" ojciec dziewczyny oraz liczni przyjaciele mężczyzny.

Powiem szczerze, że przeczuwałam jaka mniej więcej będzie ta książka, zwłaszcza gdy patrzyłam na okładkę. Wydawało mi się, że będzie to coś lekkiego i nie zawiodłam się. Fabuła jest wymyślona naprawdę dobrze. Z jednej strony mamy świat wampirów, lecz z drugiej to wszystko jest tak unowocześnione, dopasowane do naszych czasów, że na próżno szukać tych stworów ze starych książek, jak z "Draculi" Stokera. Mimo wszystko konflikt powstał i genialnie wpasował się w charakter współczesnych wampirów. No bo przecież dobre stworki, które piją syntetyczną krew z butelki, muszą pokonać złych Malkontentów, którzy nadal chcą kąsać ludzi. Plus daję za to, że wszystko jest logiczne, a do tego wszystkie ograniczenia cudownie nie znikają. Historia jest przesycona dowcipem, który jest prosty, ale nie wulgarny. Po prostu uwielbiam to. Tak samo jak ironię, którą mogę tu spotkać. Mieszanka dość ryzykowna, ale się opłaciła. Najlepsze jest to, że chociaż to romans paranormalny, to pani Sparks włożyła tu wątek kryminalny! A ja nawet nie odczułam, że to coś związanego z kryminałem (a je niezbyt lubię). W sensie nie chodzi o to, że było złe, a wręcz przeciwnie. Umiejętność łączenia różnych gatunków książek jest naprawdę czymś, co chciałabym umieć i co zdecydowanie podziwiam.

Zanim jednak przejdę do bohaterów, chciałabym Ci opisać ogólnie wampirów, ponieważ fascynuje mnie rozwój tych "potworów" na przestrzeni wieków. Ostatnio rozmawiałam w pewniej grupie, że uczłowieczenie wampira ma sens, ponieważ musi się on dostosować do naszych czasów, aby łatwiej mu było przeżyć. Mieszkanie w wielkim zamku i porywanie co jakiś czas kilku osób niechybnie skończyłoby się szybką śmiercią dla wampira, tak więc droga alternatywna zawsze się przydaje. I w tej książce najbardziej mi się spodobało jak wampiry zostały przedstawione. Nie świecą się niczym kula dyskotekowa w latach osiemdziesiątych, chwała za to. Są łagodniejsze, to fakt, ale pozostała w nich spora część wampira. Są na płynnej diecie, słońce je spala i odczuwają głód krwii, a nie jedzenia. Do tego dochodzi bycie martwym w dzień. Dosłownie. Wampir pada, kiedy pojawiają się pierwsze promienie słońca, przestaje oddychać, czuć, krew nie krąży, serce nie bije, a ożywa, kiedy słońce zajdzie. To mi się naprawdę podoba, ponieważ nie dość, że daje to większe pole do popisu, to jeszcze jednoznacznie kategoryzuje wampiry jako stworzenia nocne. Mają też całe spektrum mocy. Są super szybkie, super silne, nieśmiertelne, używają hipnozy, a zabić można ich przez przebicie kołkiem, albo dekapitację, tak jak to bywało kiedyś. Do tego potrafią teleportować się normalnie i przez słuchawkę telefonu oraz mają własną telewizję! W sumie to ostatnie nie jest mocą, ale to całkiem nowe spojrzenie na rasę.

Patrząc na całą rasę mogę Ci opisać bohaterów. Zacznę od Shanny, ponieważ to jedyny człowiek, który gra główną rolę (nie liczę jej ojca, nie znoszę gościa). Dziewczyna ma swoją przeszłość, a co za tym idzie, nie jest lekkoduchem. Widać to wyraźnie w jej zachowaniu. Chociaż wplątała się w porachunki mafijne, pragnie spokojnego życia w domku z psem (co jest niemożliwe z wiadomych przyczyn. Przynajmniej na początku). Jest inteligentna, sprytna i uparta. Widać to chociażby w momencie, gdy przechytrza ochroniarza. Do tego myśli trzeźwo i logicznie, co jej się przydało w finale.

Roman to genialny wynalazca, wampir, przywódca klanu i nieszczęśnik, który stracił ząb. I chociaż to trochę nierealne, że wampir, który jest super szybki, super mocny, super wszystko, traci kieł, to znalazło się całkiem zgrabne wytłumaczenie, które można zaakceptować. Nie wiem czemu, ale kiedyś przyrównywałam go do Papy Smerfa. Ma swoich ludzi, o których dba, którym zapewnia bezpieczeństwo, rozwiązuje konflikty i chce jak najlepiej. No i sprowadza Smerfetkę do wioski. Mówiąc szczerze, jest w stanie poświęcić się dla dobra swoich ludzi? wampirów? No, oddałby za nich życie. Jest typem idealnym, według standardów romansów. Bogaty, przystojny, stanowczy, lecz delikatny, inteligentny, a zarazem skromny. Po prostu ideał nad ideałami.

Jest też masa pobocznych postaci jak Connor, Angus, czy Gregori. Najwspanialsze w tej książce jest to, że nawet postacie poboczne mają swoją historię, szczególny charakter i nie są mdłe. Robby oraz Douglas zostali przemienieni podczas wojny. Gregori stał się wampirem podczas napadu, a o zmianę błagała jego matka, swoją drogą genialna kobieta. Howard kocha pączki. Każdy z nich jest inny, lecz razem tworzą zróżnicowane, spójne społeczeństwo. Wiele wampirów umysłowo zostaje w swoich czasach, mają swoje przekonania, które niezbyt pasują do obecnych czasów, lecz trudno im przywyknąć, jakby zatrzymanie starzenia się zatrzymywało możliwość otwarcia umysłu na nowe rzeczy, albo bardzo utrudniało.

Pochłonęłam tę książkę od razu. I praktycznie na drugi dzień chciałam kupić kolejne tomy. Książka jest lekka, przyjemna, z niezbyt ciężkim wątkiem kryminalnym, skupiająca się na romansie, lecz nie ignorująca otoczenie. Idealna po ciężkim dniu myślenia. Swój humor posiada, do tego sceny erotyczne są naprawdę na zacnym poziomie. Jednak, jak to bywa w romansach paranormalnych, miłość rozkwita bardzo, ale to bardzo szybko, trochę może nieludzko szybko, ale to cecha tej serii. Miłość się pojawia, bum, związek w pełni. Może to dziwne, ale właśnie to podoba mi się najbardziej. Czasami czegoś takiego potrzebuję. Tak więc zdecydowanie polecam.

Ściskam
Agu

1 komentarz:

  1. Kiedyś chyba czytałam tę książkę, ale z tego co pamiętam, nie dokończyłam jej. Obiecałam sobie jednak, że do niej wrócę i na pewno kiedyś to zrobię ;)

    Pozdrawiam i zapraszam
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń