20 lutego 2019

Po 3 na stronę, czyli 3 najlepsze i najgorsze książki, filmy i seriale w 2018 roku

Tak jak pisałam w małym podsumowaniu, należy napisać o swoich topkach, czyli najlepszych i najgorszych książkach, filmach i serialach zeszłego roku. A będzie się działo.
To nie było łatwe podejście do wybrania najlepszego i najgorszego miejsca. Oj nie. Zbyt dużo do wyboru, a do tego trzeba wybrać, które gorsze od którego, a które lepsze. Ale cóż, pomyślałam i wymyśliłam.
Zacznę najpierw od książek.

3 NAJLEPSZE KSIĄŻKI W 2018 ROKU

1. Córka krwawych Anne Bishop
2. Dynia i Jemioła Aneta Jadowska
3. Kłamca Jakub Ćwiek



Od zawsze mówię, że Anne Bishop to moja ukochana autorka, a "Czarne Kamienie" to najlepsza seria jaką czytałam. Czy ktoś, wiedząc te informacje, miał jakieś nadzieje, że coś innego będzie na podium? Bo ja nie! Jeszcze nie przeczytałam książki, która pobiłaby Kamyczki. Więc zdecydowane numer 1 dla tej pozycji!
Jakiś czas temu na fb napisałam, że czytam właśnie "Dynię i Jemiołę". Znaczy wtedy czytałam, teraz mam ją skończoną. I wiecie co? Dawno się tak nie ubawiłam! Wróciłam do Dory, Nikity, Witkacego, poznałam inne postacie, których nie miałam przyjemności spotkać. Nie dość, że tak bardzo zachowane charaktery, to jeszcze ten klimat świąteczny! Nic, tylko brać.
No i "Kłamca". Trzecie miejsce, ponieważ nie podobał mi się za bardzo początek, ale jak się rozkręciło, to poszło! Już od dawna miałam w planach przeczytać i żałuję, że dopiero tak późno. Różne mitologie i wiara chrześcijańska w jednej książce? Potrzymajcie mu piwo, on to napisze!


3 NAJGORSZE KSIĄŻKI W 2018 ROKU

1. Zapomnij o mnie K.N. Haner
2. Osiemdziesiąt dni żółtych Vina Jackson
3. Szczęście za horyzontem Krystyna Mirek



Tytuł "Zapomnij o mnie" idealnie odzwierciedla całą książkę Należy zapomnieć o niej. O tym, że kiedykolwiek istniała. Nie dość, że błędy logiczne są duże, to jeszcze bohaterowie tak bardzo dziwni i zmienni, jakby nosili w sobie kilka osób, a co chwilę inna podejmowała decyzję i mówiła co innego. Nie wspominając o fabule, która jest naciągana, przerysowana, a do tego aż rzygać mi się chciało jak ją czytałam. Po prostu zła.
O "Osiemdziesiąt dni żółtych" pisałam już tutaj. Chociaż pierwsza połowa była całkiem spoko, tak druga część pozwoliła tej pozycji znaleźć się na podium. Toksyczna, zła, obrzydliwa, a do tego rujnująca poczucie godności i kobiecości. Naprawdę to chcemy czytać? Bo ja nie.
Trzecia książka jest zła pod względem naiwności. Trzeba być tak bardzo naiwnym, żeby uwierzyć, że cokolwiek z tego może dziać się naprawdę. I ja rozumiem, że to fikcja literacka, ale skoro pisze się książkę obyczajową połączoną z romansem, to jednak wypada, żeby ta rzeczywistość tam była, prawda? No bo jaki facet pozwoli obcej babie z marszu zamieszkać u siebie wiedząc, że nie będzie go w domu prawie cały dzień codziennie? No praktycznie żaden. A tak właśnie zaczęła się ta lawina absurdu. Ale koniec końców książkę czytało się szybko i przyjemnie. To jedyny plus.

3 NAJLEPSZE FILMY W 2018 ROKU

1. Avengers: Infinite War
2. Iniemamocni 2
3. Czarna Pantera



To chyba każdy już wie, jestem fanką superbohaterów, herosów i innych ludziów w rajtkach z nadprzyrodzonymi mocami (ale wielką kasą, chyba że to też jakaś supermoc). Chyba więc nikogo nie zdziwi, co jest moim ulubionym filmem zeszłego roku. Avengers: Infinite War był dla mnie czymś, na co długo czekałam. Wielu, po prostu wielu bohaterów, wielki konflikt, a do tego połączenie kilku historii w jedno (Avengersi, Strażnicy Galaktyki i Czarna Pantera). Bałam się co z tego wyniknie, no bo przecież wystarczyła jedna, czy tam dwie złe decyzje i film mógł się okazać klapą, ale niesamowicie mi się podobał. No i płakałam...
Drugiej miejsce zajmuje "Iniemamocni 2", czyli druga część super rodzinki. Tyle lat czekaliśmy na to, ale się doczekaliśmy! Niestety z filmami tak mam, że ja się boję, że coś zwalą. Po prostu. A dodatkowo klątwa drugiej części żyje i ma się dobrze, więc moje obawy nie były nieuzasadnione. Ale! Fajnie dobudowana historia, to nie jest tylko nawalanka na przeciwników, ale też zagłębia się w codzienność, wychowanie, no wiele rzeczy, które często zapomina się w filmach, a tu stanowiły bazę relacji i wydarzeń.
"Czarna Pantera" to gwarantowane trzecie miejsce. Dobra historia, świetna gra aktorska, humor Marvela, a dodatkowo jednoczesne wykorzystanie świata Marvela i stworzenie własnego, małego światka. Jednak najbardziej pokochałam postać siostry naszego króla. Mały geniusz!

3 NAJGORSZE FILMY W 2018 ROKU

1. Laleczka Chucky 5: Następne pokolenie
2. Ostatni Władca Wiatru
3. Świąteczny Kalendarz




Numer pierwszy - Laleczka Chucky 5. Powód jest prosty. Boję się horrorów, tak po prostu boję, ale oglądając to byłam znudzona i prawie zasypiałam. Samo to, że przy najmniejszych horrorach tulę się do JeszczeNieMęża i nie otwieram oczu, a tutaj zasypiałam świadczy o poziomie tego filmu. No i dodatkowo jak dla mnie było to nielogiczne. Dlaczego? Po co? Jak? Na te pytania nie dostałam ani jednej odpowiedzi.
Druga pozycja nie jest lepsza. Ja się zastanawiam jaki idiota wymyślił aktorską adaptację anime? No jaki? To jest tak okropne, że głowa mała. Nie dość, że okrojona fabuła, a do tego nie znając anime mało co można się połapać, to jeszcze gra aktorska jest na tak wysokim poziomie, że mój pies gra lepiej martwego, chociaż ani razu mu się to nie udało. Nie dla aktorskiej wersji anime!
Co do miejsca trzeciego, powiem krótko, żeby nie pamiętać tych złych filmów. Nudny, brak logiki, zła gra aktorska (chociaż w innych filmach ci aktorzy nawet sobie radzą, co im się tu stało, mikołaj zabrał im talent i zapakował do prezentów, żeby komuś na święta oddać?). Nuda jakich mało. Ja rozumiem, że filmy świąteczne bywają przewidywalne, ale nie aż tak! I do tego niszcząc taki potencjał! Bo tu przyznam się, że w samej fabule, pomyśle na historię ten potencjał widzę. Ale niestety nie potrafili go wykorzystać.

3 NAJLEPSZE SERIALE W 2018 ROKU

1. Chilling Adventures of Sabrina
2. Lucifer
3. Alexa & Katie



Sabrina, nastoletnia czarownica - kto tego nie zna jest młody. Dla mnie to mój nastoletni okres w życiu, gdzie u babci włączałam każdy odcinek i oglądałam, zachwycając się Salemem. Gadający kot, chociaż patrząc z perspektywy rozwoju technologicznego niezbyt dobrze stworzony, zdobył moje serce całkowicie. Jednak ta wersja Sabriny jest inna, horrorowata, mroczniejsza, ma więcej tajemnic. Całkiem inne spojrzenie na świat, cudowne zdjęcia. No po prostu nie idzie się oderwać. Zdecydowanie numer jeden zeszłego roku.
A tuż za Sabriną skrada się Lucifer. Tak, znowu wróciłam do tego serialu, by obejrzeć od nowa, bo przez brak czasu zostawiłam go w połowie drugiego sezonu. Jednak tutaj mówię o pierwszym sezonie, gdzie zostałam wrzucona w świat, poznałam tytułowego Lucifera i zakochałam się w nim. Fantastyczno-detektywistyczny serial z charyzmatycznym i egoistycznym głównym bohaterem o pobocznym wątku miłosnym to chyba moje idealne połączenie jeśli chodzi o stworzenie serialu. Ujął mnie całkowicie i nie puszcza.
Jeśli chodzi o Alexę i Katie, to o tym serialu już pisałam na tym blogu. Młodzieżówka, ale jakich mało. Nie jest głupi, wręcz przeciwnie. Chociaż rodzice, jak toi w tego typu serialach, nie są do końca normalni, to jednak posiadają te cechy, których nigdzie nie spotkałam. Mama Alexy jest zwariowana, pedantyczna, ale za rodzinę odda życie. Mama Katie chociaż lekko nieogarnięta, jest twarda, sprawiedliwa i troszczy się o dzieci. A najpiękniejsze jest to, że całość łączy normalne życie nastolatek z odpowiedzialnością i poważną chorobą. No bo hej, zazwyczaj to są jakieś pierdu pierdu motylki pierdu pierdu wkurzająca laska, pierdu pierdu ojejciu jaki on przystojny. No i to wszystko strasznie przerysowane. Oglądając ten serial zapomnijcie, że istnieje słowo przerysowany. Po prostu zapomnijcie i delektujcie się!

3 NAJGORSZE SERIALE W 2018 ROKU

1. Insatiable
2. Unbreakable Kimmy Schmidt
3. Sam i Cat



O tym serialu, którego nazwy nigdy nie mogę zapamiętać, było głośno. Tak bardzo reklamowany, a jak wszedł do Netflixa tak bardzo krytykowany. HA! Nic dziwnego. Zacznę od tego, że jestem gruba. Po prostu. I dobrze mi z tym. Jednak za każdym razem, jak oglądałam odcinek (maksymalnie jeden naraz oglądałam, a czasami musiałam go rozbić na kilka razy) czułam obrzydzenie do samej siebie, że bycie grubym to coś złego, że nie powinniśmy istnieć, że to grzech, że przecież jedyne co się liczy na świecie to cycki, bycie chudym i seks. Tak toksycznego serialu od dawna nie widziałam. Główna bohaterka to pusta lalunia ogarnięta żądzą zemsty na wszystkich, którzy krytykowali ją, jak była gruba. No i cały czas wszystko toczy się na temat seksu. Już nie wspomnę o tym, że dorośli w tym świecie są tak okropnie stworzeni, jakby jedyne co w ich głowie siedzi to seks, sława i pieniądze. Nic więcej. Miłość? A gdzie tam! Nie skończyłam tego dziadostwa, nie chciałam popadać w kompleksy. Tak, aż tak toksyczne to jest.
Na drugim miejscu znajduje się Kimmy, którą kiedyś kochałam. Tak, pierwsze sezony Kimmy są genialne, to jak ona poznaje świat po uwolnieniu, jak stara się pozostać sobą, a jednocześnie wpasować się w świat. Jednak im dalej, tym gorzej. Coraz bardziej widać, w tym serialu politykę, "trenty", idiotyzmy. Tak bardzo kręcone na siłę, by tylko wypowiedzieć się o tym, co dzieje się na świecie. W okresie, gdy o feministkach było najgłośniej, praktycznie cały sezon był o sile kobiet i o feminizmie, ale nie tak subtelnie, tylko na chama, jakby ktoś wam wywalił tost w znienawidzonym smaku, na który macie śmiertelne uczulenie, prosto w twarz. Nic przyjemnego i aż wymiotować się chce. Numer drugi, ponieważ najbardziej się rozczarowałam.
A co do miejsca trzeciego... O borze zielony i szumiący. Ja rozumiem, że seriale młodzieżowe rządzą się swoimi prawami, gdzie rodzina jest głupia, wszyscy są idiotami, ale, cholera, jasna, aż tak?! Pierwsze odcinki - ok, trochę głupoty, trochę niezdarności, naiwności i zabawy, ale im dalej w las, tym ciemniej. Bohaterki z odcinka na odcinek tracą mózgi, bo chyba nie ma innego wytłumaczenia na to, jak tak szybko można głupieć. Mam wrażenie, że wszyscy zaangażowani w ten serial założyli się o to, jak daleko mogą się posunąć, by ten serial stał się jak najbardziej durny. Poza tym, kto normalny zostawia bezmózgą wnuczkę samą w mieszkaniu z laską, która jest podejrzana i poznała wspomnianą wnuczkę dzień wcześniej? No przecież to idealny pomysł! Wcale ta nowa osoba nie musiała być jakimś złodziejem, który tylko czeka na okazję, by ogołocić mieszkanie, czy zbrodniarzem, który porwałby słodką idiotkę, by sprzedać jej organy na czarnym rynku. Nieee, takie rzeczy się nie zdarzają, bo to serial dla młodzieży. Naprawdę, pokazanie babci jako mającej swoją wnuczkę w dalekim poważaniu, swoje mieszkanie za nic, pokazanie dorosłego faceta boksera jako kompletnego idiotę (no bo wiecie, hehe, bokser, nie myśli, tylko bije), słodkiej idiotki jako dziewczyny, która uwierzy WE WSZYSTKO, dosłownie wszystko, to nie jest dobry pomysł. Puszczają to w telewizji, dzieci to oglądają, a potem się dziwić, że rośnie pokolenie głupków. No wybaczcie, ale taka prawda. Nigdy nie oglądajcie żadnego z tych seriali. NIGDY!

1 komentarz:

  1. Interesujące podsumowanie. Nie znam tych książek, ale rozejrzę się za nimi. ;)

    OdpowiedzUsuń