27 września 2022

Na fali popularności, czyli "Bursztynowy Dym" Kristin Cast

Tytuł: Bursztynowy Dym
Seria (tom): Uciekinierzy (1)
Autor: Kristin Cast
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 239
Gatunek: fantastyka, romans paranormalny
Rok wydania: 2015

      Kristin Cast znam z serii "Dom Nocy", którą kocham, a przynajmniej jej pierwsze tomy. Kiedy zobaczyłam, że są jeszcze nieprzeczytane przeze mnie książki jej autorstwa, byłam po prostu zachwycona. Wiedziałam, że prędzej czy później je przeczytam. Chyba przespałam cały ten BUM na “Bursztynowy Dym”, bo nie pamiętam, by była jakoś reklamowana w mediach. Albo jego nie było, co mnie nie dziwi.

      "Bursztynowy Dym" zawiera w sobie historię Furii, ich syna Aleka oraz dziewczyny Evy. Gdy z Tartaru ucieka zło, tylko Alek z pomoca Evy może je poskromić, ale najpierw muszą się odnaleźć. Jak na złość wszystko idzie nie tak.

      Powiem szczerze, że pomysł na fabułę jest naprawdę dobry. Kocham mitologię, a tutaj mamy nawiązanie do mitologii greckiej. Mamy Furie, które... Nie do końca wiem czym się zajmują, mamy Pytie, która wspomaga wojownika i mamy Charona, który jest jedynie postacią epizodyczną, albo statystą. Czytając opis z tyłu książki nie dowiedziałam się zbyt wiele, ale to wystarczyło, by mnie zachęcić. Niestety, czytając tę książkę miałam wrażenie, że panuje tam chaos. Potrzebne fragmenty są zbyt szybkie, a niepotrzebne sceny są rozciągnięte na siłę, by tylko dodać dennego dowcipu na poziomie gimnazjum. A do tego wciskane na siłę podteksty erotyczne. Akcja też składa się z durnych momentów, które podkreślają głupotę bohaterów.

      A co do samych bohaterów, oni są okropni. Alek chwalił się, że chodzi po świecie ludzkim, a nie ogarnia tam prawie nic, niekonsekwencja słów i czynów aż krzyczą z jego osobowości i zachowania. Do tego zachowuje się jak typowy sebek z blokowiska. Jedyne na czym się zna to bijatyka, zakochany w sobie narcystyczny chłopaczyna, który rozumu nie używa wcale. Gdyby ktoś chciał jakiś kupić, syn Furii mógłby sprzedać nówkę sztukę nieśmigana. To jednak mu nie przeszkadzało w byciu nadętym bufonem, którego każdy ma się słuchać, bo tak.

      Evy zaś pasuje do Alek idealnie. Równie beznadziejna i głupia co on. A do tego bardzo przerysowana. Dziewczyna przechodzi przemianę na kartach książki, jednak nie jest ona naturalna, nie przebiega tak, jak dzieje się historia. Laska ma 23 lata, chociaż czasami miałam wrażenie, że jakieś maksymalnie 15. Idzie na imprezę i nie zamyka samochodu, bo po co. Przecież nic się nie stanie, co nie?

      Czy jest tu antagonista? Jak najbardziej tak! Jednak wystarczy powiedzieć, że to typ z gatunku "Masz się mnie bać, bo tak, bo tak mówię mi masz odczuwać strach przede mną". Śmiech na sali, a nie porządny antybohater, którego chce się pokonać. No błagam, dajcie mu realności i pazura!

      Jestem bardzo wkurzona. Oczekiwałam czegoś dobrego, zwłaszcza po przeczytaniu “Domu Nocy”, a dostałam jedno wielkie rozczarowanie. Fabuła, bohaterowie, chaos… To wszystko męczyło. Jedyny plus to fakt, że książka jest krótka i szybko się czyta, nie trzeba się za bardzo wysilać. Jedynie dzięki temu przetrwałam. Zostawię na półce jedynie dla ładnej okładki, a czytania nikomu nie polecam...

0 komentarzy:

Prześlij komentarz