26 listopada 2017

Falkon 2017

To już trzeci rok, kiedy byłam na Falkonie jako wolontariuszka. Dla niewtajemniczonych, Falkon to konwent miłośników fantastyki i nie tylko. W tym roku zabrałam ze sobą chłopaka i miałam nadzieję, że ten rok będzie wyjątkowy. I był. Wyjątkowo nudny... Zacznę więc od minusów.

Najbardziej zabolało mnie to, że nie było sceny. Była 2 lata temu, była rok temu, a w tym roku nie! I cały pokaz cosplay'u przenieśli do antresoli, czyli mało miejsca. A gdzie występowała Grupa Filmowa Darwin? Na auli, gdzie już 30 minut przed rozpoczęciem ich panelu nie było miejsca, a ja nie mogłam wejść wcześniej, ponieważ miałam dyżur. Normalnie oni występowali na scenie i praktycznie każdy mógł ich zobaczyć. W tym roku to wyszło okropnie.

Kolejne, miejsce dla graczy. Normalnie na scenie były pokazywane rozgrywki z komentarzami, albo można było zobaczyć jak ktoś gra patrząc z tyłu. W tym toku? Gracze byli niczym małpy w zoo. Nie żartuję. Odgrodzony klatką pokaźny teren, gdzie znajdowały się stoiska komputerowe. Wejście tam mieli tylko gracze i to nie przez główną halę wystawców, ale całkowicie inne wejście od zewnątrz.


Kolejny minus, taki mały, ale jednak, to wystawcy. W tym roku nastawiłam się na gadżety z LoLa, w poprzednich latach było tego pełno, to miałam nadzieję, że i w tym będzie dużo. Praktycznie nic nie było. Naprawdę! Najwięcej było podkładek, a tak to naprawdę niewiele rzeczy. O wiele więcej było z serii "manga i anime". Ja nie wiem, jakaś moda, czy co?


Następny minus to ustalenie sal. Ja rozumiem, brak miejsca i dużo prelegentów, ale przenoszenie sali z prelekcjami o mandze i anime do szkoły programowej mi się wybitnie nie podobało. Latanie tam i z powrotem, gdzie miałam jedynie (a może aż) 3 godziny wolnego pomiędzy dyżurami jakoś mi się nie uśmiechało. Było trochę wolnego miejsca w gamesroomie, tam mogli zrobić warsztatową kolejną i może by się udało. Niestety nie byłam w szkole programowej, więc się o niej nie wypowiem.
Najbardziej ubolewam nad tym, że nie kupiłam żadnej książki. Owszem, była promocja książki po 10/15zł, ale nie było żadnej, którą bym chciała. Ale stoisk z książkami było dość sporo. Nawet z komiksami było stoisko! Chata Wuja Freda, Makowe Arty i tak dalej. Szkoda, że nie było Lisich spraw :(



Co do plusów, to niektóre stoiska. Moja przyjaciółka na jednym z nich za 5 złotych wygrała chokera z kryształem Swarovskiego.


Gamesroom jak zwykle dał radę. Pod zastaw plakietki na szyję (chyba tak było, nie jestem pewna), można było wypożyczyć grę i grać ze znajomymi. A wybór był spory!


Podobały mi się niektóre prelekcje jak mity medyczne czy prelekcja o statystyce. A nawet tak sobie podobało mi się o sekcji zwłok. Widać było, że laska ma na tym punkcie świta. Wiadomo, czasami było więcej osób, czasami mniej. Najśmieszniej było, kiedy była cała aula ludzi, a nas prawie nie było widać. Musieliśmy pokazywać kartki "15", "10", "5" oraz "KONIEC", by prelegent nie musiał martwić się czasem. A jak pokazywać, jak nas nie widać?


Kolejną fajną rzeczą była arena, gdzie można było się nauczyć walczyć. Wiek? Nie grał tam roli!


Jak w tamtym roku, w tym można było odwiedzić kawiarnię/pub z Gwiezdnych Wojen! Wejść, zrobić sobie zdjęcie. Naprawdę dobrze wykonane!



Była strefa z retro grami, niestety było mało miejsc, a chętnych pełno, więc się nie dostaliśmy :(


Kolejny plus to, który dla niektórych jest minusem, wystawa Comic Conu. Wielkie to to było, głośne. Bardzo głośne. Rządziły basy, co mi się średnio podobało. Można było podejść, zrobić zdjęcie i w sumie to tyle. Spoko, ponieważ cosplay był na wysokim poziomie, a źle, ponieważ to było nudne...


A jeśli chodzi o cosplay... I tak, robione od tyłu, z boku, ponieważ miałam mało czasu dla siebie i robiłam w biegu :D


A w niedzielę o godzinie 16 w gamesroomie...


I koniec Falkonu. Chyba równo o 16 wszystko zaczęło się składać. No to na koniec jeszcze trochę zdjęć!



A właśnie! Co kupiłam? Kalendarz dla leniwych buł sukcesu, przypinkę (a w zasadzie miałam ją za darmo na podstawie zdjęcia mojego i mojego ukochanego), no i dostałam swoją pierwszą alpakę! A w kalendarzu mam dedykację od Kobiety Ślimaka z jej autografem oraz autografy od Grupy Filmowej Darwin. Mniam!


3 komentarze:

  1. Byłem na nie jednym zlocie. Zawsze świetnie się bawiłem czy to tematyką gier anime czy fantastyki. A tu? 3 dni męczarni poprzedzając choroba. Czy polecam falkon? Zdecydowanie nie. Organizacja jest na bardzo niskim poziomie. Wszystko się dzieje jak chce. Warunki okropne. A bycie wolontariuszem dawało nam tylko to że pieniądze za wejście zostały zwrócone gdzie to była suma 60zl. Moim zdaniem szkoda pieniędzy dla odwiedzających. Poza tym wszystko na targach cholernie drogie. Podsumowujac. Wypowiadam się jako osoba która była wolontariuszem na tych targach i każdemu kto się interesuje tymi klimatami szczerze odradzam. Jest masa innych imprez które są tańsze a mega lepiej wykonane. Dajmy przykład comic con. Super event mega dopracowany cena nie zabiją portfela. Podsumowujac. Nikomu nie polecam falkonu. Kto wie może za rok będzie lepiej lecz ja z pewnością nie zawitam zapewne na rzecz comic conu. Pozdrawiam wszystkich czytających. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli wiem na co się nie wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O...o falkonie nigdy nie słyszałam, prędzej o comic con, w sumie nigdy na czymś takim nie byłam, z samej czystej ciekawości bym chyba chciała zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń