1 grudnia 2015

"Rudowłosa" Jaye Wells #BookAThon

Tytuł: Rudowłosa
Seria (tom): Sabina Kane (1)
Autor: Jaye Wells
Tłumaczenie: Mirosław P. Jabłoński
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 348
Gatunek: fantastyka
Rok wydania: 2010

Hej Nat!
      Od dawna chciałam wziąć udział w BookAThonie, lecz dopiero teraz miałam czas i motywację. Jako pierwsze wyzwanie była książka z czymś czerwonym na okładce. Jak widać, czerwone są włosy kobiety, co kwalifikuje książkę do przeczytania właśnie w ten dzień. Nie wiem jak, ale znalazłam czas i przeczytałam ją!

      Sabina Kane to pół wampir pół mag, a do tego zabójca, co czyni z niej kompletnego wyrzutka. Do tego jej babka, to jest przywódczyni wampirów, daje jej wręcz samobójczą misję. Ma robić za szpiega u Clovisa Trakiya, by dowiedzieć się, co ten planuje. I właśnie dzięki temu odkrywa wielką sieć intryg i dodatkowo nowe informacje o sobie i swojej rodzinie. Jako towarzyszy ma kota-demona, przystojnego i tajemniczego maga oraz świrniętą wróżkę, która jest pijana od samego cukru. Drużyna wybuchowa, z pozoru amatorska, lecz to na jej barkach leży kruchy pokój między wampirami i magami.

      Sabina, kobieta wygadana, ambitna, lojalna, bezczelna i pewna siebie, czyli taka, jaką najbardziej lubię. Bez sprzeciwu zabiła swojego przyjaciela, co mnie niestety zabolało. Miałam nadzieję zapoznać się jeszcze z nim, ale cóż... Taki jego los. Ale główna bohaterka... Po prostu zdobyła moje serce. Miała przed sobą tyle przeszkód, tyle problemów, a jednak ze wszystkim dała sobie radę. Przez cały czas pomagał jej Giguhl, kot-demon, a prywatnie mój ulubieniec. Przez większość scen z nim uśmiech nie schodził mi z ust. Zawsze, gdy się pojawiał, wiedziałam, ze zdarzy się coś zabawnego! Podobną postacią była Vinca, szurnięta wróżka, która była prawdziwą przyjaciółką. Mimo swojego wariactwa szczerze wspierała Sabinę i była jej oddana. Podejrzewam, że z nią nie dało się nudzić!
Na sam koniec zostawiłam sobie Adama, czyli naszego Pana Tajemniczego. Od początku mi się spodobał i czułam do niego pociąg. Jego zachowanie intrygowało, czasami denerwowało i wkurzało, ale tolerowałam je. Zdecydowanie podbił moje serce. Nie tylko swoim zachowaniem, ale i stosunkiem do Sabiny i całej sprawy. Odpowiedzialny, troskliwy, ale i uparty. Wybuchowa mieszanka, która przy podobnej osobie może przemienić się w niezłą kłótnię.

      Historia sama w sobie ma potencjał. Widać, że był pomysł, który mógł zostać jeszcze bardziej rozbudowany. Bolało mnie to, ze znalazłam kilka niedociągnięć, ale cała reszta historii skutecznie to nadrabiała. Podobał mi się ten brak oczywistości. Niby wszystko było dobrze, aż tu nagle BUM i nowe fakty, które odwracają świat Sabiny do góry nogami. Całą tą historię umacniała babcia, która dodawała takiego mrocznego akcentu. Pochłonęłam ją w kilka godzin! To już o czymś świadczy. Z każdą stroną czułam coś na kształt ekscytacji z powodu odkrywania kolejnych przygód Sabiny. A do tego w autobusie prawie zaczęłam się śmiać czytając o Giguhlu! Emocje towarzyszyły mi na każdej stronie i w każdej chwili, za co po prostu uwielbiam tą książkę.

      Podsumowując, mówię 3 razy tak i książka przechodzi dalej! Jak najbardziej polecam i już nie mogę się doczekać kolejnych części. Boli mnie jedynie ten śnieżnobiały papier, który boli. Tak po prostu boli. Ale fabuła jest znakomita, więc mimo to, będę czytała!
Ściskam
Aga

1 komentarz:

  1. Nie znałam jak dotąd tej książki, ale teraz wiem, że warto po nią chyba sięgnąć. Mam tylko dylemat - znajduje się w mojej bibliotece? Czy też nie..


    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń