16 października 2015

Rozmowa z... Alkiem Rogozińskim

Rozmowa z... to nowa seria na moim blogu. Będą to zapisane rozmowy (odbyte osobiste, przez chat bądź inne tego typu komunikatory) z osobami, które są blisko związane z książkami (nie tylko pisarze). Na pierwszy ogień poszedł Alek Rogoziński, a chat odbył się na facebooku na stronie "Książka zamiast kwiatka". Niestety z przyczyn technicznych zadałam tylko 3 pytania, ale i tak jestem zadowolona.

Jak sam o sobie pisze na owym facebooku:
"Urodziłem się w czasach, kiedy cały nasz kraj żył na kredyt, władzy nikt nie kochał (a i tak jedyna słuszna partia zdobywała 99% głosów w "wyborach"), ale ludzie byli dla siebie o wiele bardziej serdeczni niż teraz. Wychowałem się na samych tylko niedozwolonych lekturach. Gdy inne - normalne! - dzieci czytały "Abecadło" i obowiązkową lekturę "Timur i jego drużyna", tudzież oglądały w telewizji "Przygody Bolka i Lolka", ja zaczytywałem się w powieściach Joanny Chmielewskiej i Agathy Christie, w kucki z przedpokoju (żeby rodzice nie wiedzieli, choć mam wrażenie, że i tak podejrzewali, że tam jestem) podglądałem kolejne odcinki serialu "Ja, Klaudiusz...", nakręconego na podstawie znakomitej powieści Roberta Gravesa, a potem, już w latach 80., chodziłem na wagary do kina "Moskwa" na "Pokój z widokiem" Jamesa Ivory czyli ekranizację genialnie napisanej książki E.M. Forstera. Obejrzałem ten film kilkanaście razy (kiedyś repertuar zmieniał się w kinach o wiele rzadziej niż dzisiaj!), ale to i tak nie jest mój rekord, bo więcej razy widziałem "12 prac Asterixa" i "Powrót do przyszłości". Dzisiaj nadal mam w sobie wiele z dzieciaka. Znakomicie bawię się na komediach (i to, niestety, nie tylko tych Woody'ego Allena, co jeszcze jako tako by uszło w oczach intelektualistów), chętnie wracam do komediowego cyklu powieści śp. Sue Townsend o Adrianie Mole'u albo pamiętnika Bridget Jones, no i niezmiennie od czasu, gdy miałem 12 lat kocham Madonnę (pewnie mi już nie przejdzie). I nadal - tak jak w czasach młodości - moim idolem jest dobry wojak Szwejk. A ponieważ jestem zodiakalnym Wodnikiem, więc mam też i drugą - bardziej ponurą stronę natury, która kocha mroczne powieści historyczne, twórczość Petera Greenaway'a i melancholijną muzykę barda francuskiego variete - Jean-Louisa Murata. To tyle. I tak wyszło tego zdecydowanie za dużo..."

A jak o nim piszą na portalu Lubimy czytać?
Alek Rogoziński z wykształcenia filolog, z zawodu dziennikarz, z pasji kryminalista... to znaczy - twórca kryminałów. Przez lata związany z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą jest magazyn Party. Jest stałym gościem programów telewizyjnych (m.in. "Na Tapecie" w SuperStacji i "Magiel towarzyski" w TVN Style).
Ma dwa życiowe hobby: muzykę (kocha Madonnę, a za swoich idoli uważa Jima Morrisona i The Doors oraz Kate Bush) i podróże. Jego marzeniem jest objechać cały świat, a na stare lata zamieszkać na jednej z wysp Morza Śródziemnego. A tam już tylko pisać, i pisać, i pisać, i pisać…"


J: Kiedy zaczął Pan pierwszy raz w życiu myśleć o napisaniu książki?
AR: Pierwszą książkę - nota bene tez kryminał - napisałem mając 12 lat. Miała 20 stron i uśmierciłem w nim panią wychowawczynię z kolonii, która nie pozwalała nam kraść winogron z sadu obok budynków kolonijnych. Niedawno przy przeprowadzce znalazłem to wiekopomne dzieło. To najzabawniejsza książka, jaką napisałem ;)

J: Czy jest Pan rozpoznawalny? Jeśli tak, to jaka była najzabawniejsza sytuacja z czytelnikiem?
AR: Nie, na szczęście nie. Mimo występów w telewizji, nikt mnie nie rozpoznaje (widać mam tam dobrą charakteryzację), a sytuację zabawną miałem raz, lata temu, jak jechałem autokarem do Paryża i od początku patrzyły na mnie dwie panie, starsza i młodsza. I wreszcie na którymś przystanku podeszły do mnie i powiedziały: "Chciałyśmy powiedzieć, ze oglądamy pana w telewizji i podziwiamy PANIE MARIUSZU". I okazało się, że wzięły mnie za pana Szczygła ;)

J: Spotkałam się z mężczyznami, którzy po prostu uwielbiają literaturę kobiecą. Czy zalicza się Pan do tej grupy?
AR: Tak, procentowo czytam 40%-60% z przewagą literatury teoretycznie dla płci pięknej. Kurczę, może nie powinienem się przyznawać do takiego dżenderyzmu?

Zapraszam do zapoznania się z książkami tego przemiłego mężczyzny, a ja mam tylko nadzieję, że w przyszłości mój komputer i internet się nie zbuntują i będę mogła zadać więcej pytań.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz