26 lipca 2015

"Pięćdziesiąt twarzy Greya" E. L. James

Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Seria (tom): Pięćdziesiąt odcieni (1)
Autor: E. L. James
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 608
Gatunek: romans, erotyka
Rok wydania: 2012

Hej Nat!
      Od dawna słyszałam o pewnej książce, Opinie były różne, jedne lepsze, drugie gorsze. Jednak stwierdziłam, że nie będę bazowała na recenzjach innych i... Sama postanowiłam ją przeczytać.

      Cóż mogę powiedzieć... Wiedziałam na co się piszę. Wiedziałam co mogę tu zastać. Ale nie wiedziałam, że aż w takim stopniu. Mimo wszystko dotrwałam do końca.

      O tej książce zrobiło się naprawdę głośno za sprawą filmu, który został wyreżyserowany właśnie na jej podstawie. To miała być książka, która rozbudzi moje zmysły, przez którą nie będę mogła spać. Niestety, przeliczyłam się. I to bardzo.

      Mówiąc w skrócie, jest to historia Any i Christiana. Anastasia, w zastępstwie za swoją przyjaciółkę, jedzie poprowadzić wywiad do pana Christiana Greya, który, nie dość, że jest obrzydliwie bogaty i jest szefem firmy, finansuje uczelnię, na której studiują obie dziewczyny. Aby było zmysłowo, jak to mówią, tę dwójkę ciągnie do siebie od pierwszych sekund, licząc w to wpadkę przy wejściu Any. Jak to w romansach bywa, flirt i namiętność pojawia się wszędzie. Christian próbuje zdobyć Anę, a Ana próbuje zrozumieć Christiana. Pojawiają się wspólne wyjścia, drogie prezenty i szpiegowanie Anastasi. Do tego wielka zazdrość i możemy czytać o "pięknych" scenach w wykonaniu naszych bohaterów. Do całej historii miesza się przyjaciółka Any, Kate, ktora zakochała się w bracie Christiana, Elliocie. Christian, jako ten mroczny i władczy, wprowadza Anę w nieznany dotąd gatunek seksu, jakim jest BDSM. Większość historii polega na przekonywaniu Any, by jednak spróbowała w to wejść, oraz pokazywaniu jej, że to jest fajne i przyjemne.

      Jedno mogę przyznać szczerze. Czyta się to szybko. Co do samej historii... Autorka po prostu przesadziła. Myślałam, że już w drugim rozdziale wyskoczą mi z książki i zaczną uprawiać przede mną seks. To by było dziwne. Poza tym, ja rozumiem, że ktoś nie lubi wprowadzenia do fabuły, do akcji, ale, jakieś powinno być! Tutaj zaś nie było go w ogóle. Ledwie się spotkali i już się w sobie zakochali / mieli na siebie ochotę. Przyznaję się bez bicia, że niektóre sceny były fajne, jak ta, gdzie Christian martwi się o Anę, gdy jest pijana w klubie, i zjawia się po nią, albo ratuje dziewczynę przed rowerzystą. Słodkie też było to, kiedy przyjechał do niej do mieszkania po tym, jak napisała, że chciałaby, by on był obok. Ale całą książkę mogę opisać  kilku scenach: namawianie do seksu, seks, płacz, rozmyślanie o tym, jaki wspaniały i tajemniczy jest Grey i wszystko od nowa.

      Co do samych bohaterów, to jestem zawiedziona. Anastasia Steel, kobieta z, prawdopodobnie, roztrojeniem jaźni. Jest ona, czyli niezdecydowana dziewczyna, która nie wie czego chce. Z jednej strony pragnie Christiana i zrobi dla niego wszystko, a z drugiej nie chce zrobić nic, bo się boi. Rozumiem ten dylemat, ale skoro się boi i przez niego płacze, a jego świat wręcz ją odrzuca, to dlaczego się zgadza? Jest jeszcze wewnętrzna bogini, która chyba kocha wszystko, co dziwne. Milknie przy Christianie i wręcz ekscytuje się, gdy wspomniany mężczyzna choć spojrzy na nią. Do tego macha pomponami niczym cheerleaderka i jest napalona praktycznie cały czas. A ostatnią częścią zawiłej osobowości Anastasi jest jej podświadomość, którą uwielbiam najbardziej. Praktycznie cały czas odnosi się z sarkazmem i kpi sobie z bohaterki i z jej postępowania. Całokształt tej kobiety prezentuje się wręcz fascynująco. Niezdarna, niezdecydowana, pragnąca czegoś "więcej", ale sama nie wiedząca czego. Do tego zakochała się w panie Greyu i jest gotowa zrobić dla niego wszystko, lecz na własnych zasadach, które nijak mają się do oczekiwań mężczyzny. Z jednej strony to pozytywne, z drugiej wie, że tym samym narazi się na gniew swojego "Pana", co z jej strony jest głupotą. Jej ulubioną czynnością jest przygryzanie wargi (owszem, można to robić nieświadomie, ale praktycznie cały czas? Nie wyobrażam sobie tego).

      Jest jeszcze Christian. Apodyktyczny, zimny drań, który chce sprawować kontrolę nad wszystkim. Ponad wszystko pragnie, by Anastasia stała się jego Uległą. Czuje się dziwnie, gdy odkrywa, że chce czegoś "więcej", niż to, czego oczekiwał do teraz od innych swoich partnerek seksualnych. Pragnie kupować swojej "kobiecie" drogie prezenty "bo może" i nie chce słyszeć sprzeciwu. Uwielbia karać i sprawiać ból. Przyjemność sprawia mu również szpiegowanie Any oraz zaskakiwanie jej swoją obecnością w różnych miejscach. Do tego zdecydowanie ma te pięćdziesiąt twarzy. Co sekunda inny humor, zupełnie jak kobieta. W jednej chwili żartuje, jest rozluźniony, a w następnej całkowicie poważny chce kogoś ukarać. Bycie tak nieprzewidywalnym jest niebezpieczne, nie tylko dla siebie, ale i dla otoczenia.

      Jedynymi znośnymi postaciami w całej książce byli Taylor oraz Kate. Taylor to był wojskowy i ktoś w rodzaju służącego Christiana. Cichy, lojalny i miły. Sama nie wiem czym podbił moje serce. A Kate? Kobieta wybuchowa, namiętna i nie bojąca się powiedzieć prawdy. Niejednokrotnie krzyczała na Greya, za co ją po prostu pokochałam! To, jak mu dogryzała i dopiekała było genialne! Sądziłam, że każdy będzie traktował Greya jak jakiegoś boga, a tu niespodzianka! Kobieta, która klnie na niego, jako wybawienie w tym całym gniocie! Miałam ochotę ją wycałować, ale zrobił to za mnie Elliot.

      Cała ta książka była dla mnie komedią. Śmiałam się praktycznie cały czas. Czytając pierwsze strony miałam wrażenie, że ktoś podmienił mi książkę i czytam jakieś "dzieło" 13latki! Przez większość książki "odkrywałam" jaki to Christian jest wspaniały, przystojny i seksowny, jak Ana chce się z nim kochać, ale się boi. Ona chce być uległą, ale nie chce. Oddaje mu się, a potem płacze. A potem znowu oddaje. I znowu płacze. Błędne koło! Jej rozmyślania robiły mi z mózgu papkę. Były momenty, że nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać. Tego nie da się do końca wypowiedzieć słowami. To jest zbyt dziwne, by można było rozłożyć na czynniki pierwsze. A jeszcze te sceny łóżkowe! Czytałam lepsze w książkach, które erotykami nie są! Tutaj wszystko było... dziwne! Tak po prostu dziwne! Nie chodzi mi, że BDSM, lecz opisanie tego wszystkiego. Jakby autorka na siłę chciała pokazać, że jest w temacie, kompletnie nie rozumiejąc wszystkiego dookoła.

      Jeśli chcesz poczytać dobrą literaturę erotyczną, bądź pikantniejszy romans, nie bierz się za to! Moje zmysły miały zostać rozbudzone, ale zamiast tego dostałam dość sporą ilość śmiechu. Nie warto sięgać po tą książkę. Zdecydowanie nie. Mój mózg krwawił i dość często nie mógł się pozbierać.
Ściskam
Aga

3 komentarze:

  1. Ta książka jest jedną z tych, których czytanie odpuściłam sobie na stronie 50:) I nie zamierzam do niej nigdy wracać, NIGDY.

    http://leonzabookowiec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przeczytałam tą książkę dla świętego spokoju. Miałam dość pytań typu: Czytałaś Grey'a? albo: Jak to możliwe, że jeszcze tego nie przeczytałaś? W końcu zabrałam się za nią i czytałam ją tylko miesiąc (sarkazm). W życiu żadną książka tyle mi nie zajęła czasu. To była czytelnicza masakra, ale każdy oczywiście ma inne zdanie. Ale jak ktoś mi znowu powie, że to piękna historia romantyczna to poleje się krew ;) Pozdrawiam Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaliczyłam tę pozycję, że się tak wyrażę. To było jak dotknięcie literackiego dna. Ale takie sytuacje też są potrzebne, chociażby dla wygenerowania sobie pewnej skali porównawczej.
    Bardzo fajna recenzja - czytelna, rzeczowa, ale też emocjonalna.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń