16 lutego 2025

Realny Kopciuszek z laską, czyli "Cinder i Ella" Kelly Oram

      Naprawdę nie pamiętam jakim cudem wzięłam się za czytanie tej książki. Może miałam fazę na retellingi baśni? Albo były to moje początki na Legimi i pobierałam losowe książki? Nie wiem, ale wiem jedno. Zakupiłam fizyczną wersję, czyli to znak, że było bardzo dobrze!

      Rok po tragicznym wypadku, podczas którego straciła mamę oraz babcię, Ella powoli wraca do zdrowia z dala od domu rodzinnego. Jej jedyna najbliższa, żyjąca rodzina to ojciec, którego nie widziała od lat. To przy nim i jego nowej rodzinie musi stanąć na nogi i udowodnić, że jest samodzielna. Pomiędzy tym wszystkim pojawia się Cinder, anonimowy przyjaciel, który powoli zajmuje coraz więcej jej życia.

Problem z bajkami polega na tym, że większość z nich zaczyna się od jakiejś tragedii. Doskonale rozumiem, dlaczego tak się dzieje. W końcu nikt nie chce, aby bohaterką była rozpieszczona, zadowolona z życia księżniczka. Wyzwania i problemy kształtują charakter, dodają postaci głębi, czynią ją wrażliwszą, sympatyczniejszą i pozwalają czytelnikowi się z nią identyfikować. Mierzenie się z trudnościami wzmacnia - to jasne. Nieszczęścia w bajkach są potrzebne i nikt nie ma nic przeciwko nim - chyba że akurat jest się w tej bajce główną bohaterką.
      Przyznaję się bez bicia, czytałam tę książkę więcej niż raz i za każdym razem jestem zachwycona, mam ciarki i chce mi się ryczeć. No ale tak, lubię retellingi, zwłaszcza te, które pokazują coś nowego. I tutaj się nie zawiodłam. Już po tytule można ogarnąć, że chodzi o Kopciuszka, ale zamiast bycia służącą przyrodniej matki i sióstr, mamy niepełnosprawność, która utrudnia życie dziewczynie. I to kupiło mnie niesamowicie. Bo zamiast kolejnej książki, gdzie macocha jest ta zła, a siostry robią tylko na złość, dostałam prawdziwa rodzinę z problemami i różne podejścia do tego samego problemu.
      Ale może zacznę tutaj od najważniejszego. Romans! Jest? Oczywiście, że jest! I nie jest ani tandetny, ani na siłę, ani nic takiego. Dostałam piękny slow burn, friends to lovers, jestem po prostu zachwycona, jak to wszystko się rozwinęło. Wiadomo, związki potrzebują czasu, żeby dojrzeć, ludzie, by się poznać. I tutaj to wszystko dostałam! Ale przede wszystkim jest to literatura młodzieżowa skupiająca się wokół problemów niepełnosprawności, akceptacji siebie oraz prześladowania, które zostały w tej pozycji przedstawione wręcz genialnie. To, jak poważnie, a jednocześnie młodzieńczo zostało przekazane sprawiło, że wróciłam do swoich lat młodości, kiedy to i ja byłam źle traktowana w szkole. Miło było czytać, że kwintesencja fabuły oddziaływała nie tylko na Ellę, lecz również na jej otoczenie. Wiele problemów było po prostu omawianych. Takie proste rozwiązanie, jakim jest rozmowa, zrobiło niesamowitą robotę, jeśli chodzi nie tylko o rozwój postaci, lecz również o ich relacje. Często brakowało mi takiego rozwiązania w książkach. Jest ono dorosłe, odpowiedzialne, a przede wszystkim normalne, a nie fochanie się niczym 5letnie dziecko i unikanie tematu albo osoby.
      Bardzo ważnym aspektem tej książki jest przesłanie, które niesie między wierszami. Nie można szufladkować osób na podstawie ich wyglądu czy zachowania, bez poznania wszelkich stron medalu. Bo często to, co wyglądało tak, a nie inaczej, tak naprawdę było zupełnie inne. Pewne zachowania mogą stanowić reakcję obronną bądź manifestację stresu w nas gromadzącego się. Czy być nawet kwestią nieporozumienia. I chociaż często targają nami wielkie emocje, koniec końców powinno się poznać całą oprawę problemu. Ta książka jest również dobrym przykładem na pokazanie relacji ojca i córki, kiedy nie mieli ze sobą kontaktu przez lata! (W tym przypadku 10 lat) Świetnie ukazuje próbę odbudowania relacji, zdobycia autorytetu rodzicielskiego, pozwanie i wejście do nowej rodziny i próba po prostu bycia rodziną. To też pokazuje, że rodzic jest ważny, a pozbycie się go na rzecz fabuły nie zawsze przynosi korzyści (tak, wiem, na początku mamy śmierć matki. Ale został ojciec, to on stanowi tutaj ten rodzicielski pstryczek, który rewelacyjnie popycha fabułę i wpływa na bohaterkę).
      Nie mogę zapomnieć o relacjach, jakie się tam tu tworzą. Miałam do czynienia ze starym przyjacielem, z którym Ella odnowiła kontakt, z nową przyjaciółką, więc są przedstawione osoby z różnych etapów życia bohaterki. I ona musi je jakoś połączyć ze swoim nowym życiem. Kapitalnie zostało to wprowadzone, kiedy nowe życie próbuje wyplenić to stare, a jednak “elementy” tego starego próbują zostać. Naprawdę wiele to zmienia w znajomościach pomiędzy osobami. I fenomenalnie wygląda to jak wszystko stara się pogodzić, razem z problemami i po prostu życiem.

- Chcesz wiedzieć, dlaczego nigdy nie udało Ci się doprowadzić mnie do łez? - zapytałam. - Dlatego, że próbowałaś pogrążyć kogoś, kto kod sięgnął samego dna. Nie możesz sprawić, że poczujesz się gorzej, bo gorzej się już nie da.
      Ella jest jedną z moich ulubionych niefantastycznych postaci. Przeszła w swoim życiu wiele, musiała zmierzyć się z ogromnymi problemami, czasami się poddawała, ale mimo wszystko ani razu nie wyszła na ofiarę losu. Była uparta, zdeterminowana, a przede wszystkim starała się być sobą. Kiedy pierwszy raz czytałam tę książkę, bardzo jej kibicowałam. Naprawdę miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Końcówka książki i zachowanie dziewczyny mnie zaskoczyło na tyle, że przez kilka minut siedziałam z otwartymi ustami. Jednak przy kolejnych razach (tak, czytałam ją więcej niż raz) wiedziałam, że po prostu doszliśmy do granic. Ella jest człowiekiem, więc nie ma możliwości, by zniosła nie wiadomo ile. I dlatego uwielbiam to, jak realnie została ona przedstawiona. Bo, co mi się najbardziej podoba, Ellamara dorasta, rozwija się z kartki na kartce. W jej życiu dzieje się na tyle dużo, że nie ma możliwości, by została taka sama przez cały ten okres.
      Cinder za to jest zagadkowy, nawet jeśli perspektywa momentami jest z jego strony. Z jednej strony zachowuje się niczym chłopak z sąsiedztwa, a z drugiej jest niczym wielki gwiazdor. I wiecie co? Mi to odpowiada! Patrząc na to kim on jest, nie ma możliwości, by dla każdego był taki sam. Jednak najbardziej uwielbiam jego Cinderową wersję w stosunku do Elli. Zabawny, flirtujący, a czasami aż żenujący, jeśli chodzi o zachowanie, czyli prawdziwy przyjaciel z krwi i kości, który potrafi zrobić z siebie idiotę, by tylko ta druga osoba mogła się zaśmiać. Moja ulubiona scena z nim to moment, kiedy Ella pisze do niego po wypadku. Ojejciu, to jest takie słodkie i urocze, że często wracam tylko do tej jednej sceny. Dla mnie ten facet to chodząca “green flag”.

Pojutrze zanurzę się w świecie moich ulubionych filmów i książek. Poznam wspaniałych pisarzy i aktorów, zdobędę informacje o tytułach, które nawet się jeszcze nie ukazały, wezmę udział w odczytach i obejrzę fragmenty nowych filmów. Krążyły już plotki, że będzie można zobaczyć całe dziesięć minut 'Księcia druida'!
      Jak rzadko czytam książki młodzieżowe, które nie są fantastyką, tak tutaj się skusiłam i po prostu przepadłam. Nie spodziewałam się, że tak pokocham tę historię. Na początku byłam nastawiona na romans, jednak bardzo szybko zostałam wyprowadzona z błędu i zorientowałam się, że to historia, chociaż lekko napisana, to pełna bólu i prawie beznadziei. Z każdym nowym problemem myślałam, że gorzej być nie może, a jednak, było. I bohaterka zaskakiwała mnie, pokonując trudność za trudnością, uparcie i z siłą, jakiej niejedna osoba mogłaby pozazdrościć.
      Historia, pod postacią niepełnosprawności, okazuje ogrom problemów, z jakimi mogą się spotkać młode osoby. A schematy tam wykorzystane nie odrzucają, a wręcz przeciwnie. Sprawiają, że czyta się komfortowo, bo zostały dodane nowe elementy, zmieniające powtarzalność motywów. Głównym silnikiem tej książki są jednak bohaterowie, którzy zostali stworzeni fenomenalnie. Humor, jak i relacje stanowiące podstawę tej książki, tylko dodają uroku. Zdecydowanie mogę polecić tę książkę każdemu, czy to młodszej osobie, będącej w wieku dojrzewania, czy dorosłemu, który szuka czegoś “lekkiego”, a jednocześnie napisanego nieinfantylnie i odpowiedzialnie.

  Tytuł: Cinder i Ella
  Seria (tom): Cinder&Ella
  Autor: Kelly Oram
  Tłumaczenie: Joanna Nykiel
  Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
  Liczba stron: 344
  Gatunek: literatura młodzieżowa, romans
  Rok wydania: 2018

4 lutego 2025

Ludzka kobieta o człowieczym sercu w królestwie bogów, czyli "Cień w Żarze" Jennifer L. Armentrout

      Kolejna szansa dla Armentrout to kolejna seria do czytania. A że to seria poboczne Krwi i Popiołu, to nastawiłam się na to dość średnio. No nie ukrywam, że ta druga seria bardzo, ale to bardzo mi nie podeszła, dlatego nie spodziewałam się niczego dobrego. Troszkę się przeliczyłam.

      Seraphena, jako Panna, miała do wykonania ważne zadanie. Przez całe życie ukrywana przed swoim ludem, żyła w oczekiwaniu, by stać się małżonką boga. Jednak jej zdanie jest inne, niż przewidziano w umowie. Zamiast być Królową Małżonką, ma zabić Pierworodnego Śmierci. Jednak ich pierwsze spotkanie nie idzie po jej myśli, niwecząc wszystko, co sobie zaplanowała.

- To było niezwykle nieostrożne. Nie rób tak więcej.
Rozchyliłam usta, z których wyrwał się chrapliwy wydech.
- Ja... Dźgnęłam cię w pierś, a ty mi masz do powiedzenia coś takiego?
      Przyznaję się, widząc zapowiedź tego tomu miałam myśli “serio? Potrzebujemy jeszcze coś z tego uniwersum?” oraz “Weź się kobieto skup na głównej serii i ją napraw, a nie bierzesz się za dodatki…”, no bo nie ukrywam, że seria Krew i Popiół nie jest zbyt dobra. Ale no, nadal chciałam zobaczyć co takiego fenomenalnego jest w książkach tej autorki. I dopiero tutaj znalazłam światełko w tunelu. Sama fabuła jest dość prosta. Sera ma być żoną boga, a tak naprawdę musi go zabić. I tu w grę wchodzi romans oraz problemy w świecie. Z jednej strony świetnie się bawiłam, czytając dopowiedzenie do tego świata, ale z drugiej… Kurczę, samo to, kto kim jest i w ogóle, było poniekąd spoilerem. No bo w głównej serii mówią jedno, tutaj drugie, i nie ma tego efektu niespodzianki, bo wszystko się wyjaśniło, nie ma plot twistu. Chyba że ktoś nie czytał tej serii, czytając Krew i Popiół, to może, może się zaskoczyć. Ale wtedy tutaj raczej nie będzie się bawił aż tak dobrze. Coś za coś.
      Ale wracając do fabuły. Miałam wrażenie, że już gdzieś podobny schemat czytałam. Gdzie? No jasne, że u Armentrout! I to w głównej serii z tego uniwersum! Pierwszy tom Krew i Popiół. Więc tak. Trzymana w zamknięciu Panna? Popka i Sercia. Chce poznać świat? Obie chcą. Hot nieznajomy? Ciastuś i Nyktoś. Matka o lodowym sercu? U Popki i Serci, wszystko się zgadza. Mentor uczący walczyć bohaterkę? Zaliczone. Początek dosłownie kopiuj wklej, jeśli chodzi o schemat. I jak historia była całkiem spoko, tak to podobieństwo już mi nie pasowało. Miałam wrażenie, że autorka poszła na łatwiznę. Z jednej strony to pasowało, a z drugiej, no można było ogarnąć to jakoś inaczej. I ja wiem, że ciężko jest uniknąć powtórzeń motywów i sytuacji, jednak w tym konkretnym przypadku było tego za dużo. Chociaż jedno muszę przyznać. Patrząc przez pryzmat serii Krew i Popiół, scen erotycznych tutaj nie było aż tak dużo, za co byłam wdzięczna. Jasne, zdarzały się, jednak nie miałam wrażenia, że był wciśnięte na siłę. Tutaj, te kilka scen, po prostu pasowały.
      Czy w tej książce jest romans? No jest. Przecież to romantasy! Hah. Ale najlepsze w tym romansie jest dorosłe podejście bohaterów. Oni się nie fochają o byle gówno, nie robią sobie na złość, nie unikają, tylko rozmawiają. Tak zwyczajnie rozmawiają i gadają o problemach, jak je rozwiązać, jak się z tym wszystkim czują. Aż byłam w szoku! Tak normalne, a jednocześnie tak rzadkie w książkach.
      Jeśli chodzi o świat, w którym dzieje się akcja, od strony ludzkiej niewiele więcej się dowiedziałam. Praktycznie nic nowego, co już wiedziałam po serii Krew i Popiół. Jednak jeśli chodzi o świat bogów, stał przede mną otworem. Wreszcie powoli ogarniałam co i jak, łączyłam fakty oraz to, jak to wszystko funkcjonuje. I naprawdę się cieszę, że to właśnie w tej części świata skupia się akcja, że niby mamy to samo, a jednak coś innego. BO, nie ukrywam, w “głównej” serii temat bogów i całego tego świata nie był prawie w ogóle rozwinięty.
      Mam jednak wrażenie, że Armentrout stosuje jeden zabieg we wszystkich książkach. Fabułę napędza dialogami. I tu działo się dokładnie to samo. Większość akcji zaczyna dialogami, tak samo eskalowanie emocji, czy relacje. Dialogi to u niej podstawa. Przynajmniej się szybko czyta.

- Nie... Nie jesteś na mnie zły?
- Jestem zdecydowanie wzburzony - odparł, a mi przyszło do głowy kilkanaście lepszych przymiotników na pisanie stanu mojej wściekłości, gdyby to mnie ktoś niemal dźgnął w serce. - Jak już mówiłem, zapiekło mnie. Przez chwilę.
      Z Serą mam malutki problem. Bardzo podoba mi się ta postać, jednak ma mankamenty, jak szybka zmiana zdania, głupie decyzje. jednak nadal jest o wiele lepsza niż Poppy. Zachowuje się mniej dziecinnie, mniej mnie irytuje, więc od razu lepiej się czytało książkę. Plus, zauważyłam, że pokazali Serę jako postać potężną, pełną mocy, a nawet władzy. Lecz nie straciła tej niewinności, którą miała w sobie od małego. To czyni ją ludzką, coś, czego brakuje innym bogom. Ale też pokazuje, że zmiana charakteru to nie tylko pstryknięcie palcem przy zdobyciu władzy czy mocy, lecz coś więcej.
      Jeśli miałabym do wyboru Casteela i Nyktosa, bez wachania wybrałabym tego drugiego. No przepraszam bardzo, ale Daddy Nyktos jest tak cholernie gorący, że skali zabrakło. Nie ma w sobie tej toksyczności co Casteel, nie chce wykorzystać Sery, nie wykorzystuje faktu, że kobieta nie zna świata, że była praktycznie zamknięta, że nie zna dotyku mężczyzny, szanował ją i jej słowa, co czyni go jeszcze lepszym. No kolesia uwielbiam. To jaki jest dla swojego ludu, dla swoich wrogów i dla swoich bliskich. Jak traktuje dzieci! Jeju, tak się zaskoczyłam! No po prostu zdecydowanie trafił na moją ubogą listę książkowych mężów! (Jestem wybredna).
      Nie ukrywajmy, że niektóre postacie poboczne są po prostu świetne. Smoki! Smoki są najlepsze! Ich humor, ich zachowanie, ich zadziorność. No perełka tej książki! Jak ja się ubawiłam, czytając dialogi pomiędzy Nyktosem, Serą i nektasem. O tak, Nektas jest świetny! Jeszcze się zastanawiam, czy jest moim książkowym mężem, ale chyba przekonam się na tak. Poza tym, w czwartym tomie Krwi i Popiołu mamy drakena, Reavera. A tutaj jest mały! Jest dzieckiem! To takie urocze! I śmieszne, patrząc z jakiego dziecka wyrósł na takiego dorosłego. I w sumie zabawne.

- Zabiłaś tego człowieka?
- Zdaje się, że poślizgnął się i upadł na mój sztylet.
- Pewnie gardłem?
- Zdumiewające, prawda?
- Niesłychanie. Ludziom wokół ciebie dość często się to zdarza.
      Cień w Żarze przeniosła mnie do znanego świata, jedynie trochę rozszerzonego o niektóre informacje. Akcja dzieje się schematycznie, co z jednej strony działa, lecz daje poczucie deja vu, że to już znamy, że to już czytaliśmy, co może zniechęcić. Ale mimo to, ta książka była dla mnie przyjemna. Weszłam w całą historię, kibicując Serze, nie mogąc się doczekać co dalej. Ludzka kobieta o człowieczym sercu w królestwie bogów to coś, od czego nie mogłam się oderwać. Dorośli i odpowiedzialni bohaterowie o dojrzałym spojrzeniu na świat i relacje międzyludzkie, czyli coś, co się rzadko zdarza. Fani romantasy będą zachwyceni. I tę serię na tę chwilę mogę polecić.

  Tytuł: Cień w Żarze
  Seria (tom): Z ciała i ognia
  Autor: Jennifer L. Armentrout
  Tłumaczenie: Justyna Szcześniak-Norberg
  Wydawnictwo: You & YA
  Liczba stron: 640
  Gatunek: romantasy, fantastyka,
  Rok wydania: 2023